W ubiegłym tygodniu Brian doznał udaru mózgu, będąc w domu jedynie ze swoją adoptowaną suczką. Gdyby nie ona, prawdopodobnie dziś by nie żył. Kiedy upadł na ziemię, lizała go po twarzy, żeby nie stracił przytomności. Pomogła mu też doczołgać się do telefonu, dzięki któremu Brian wezwał pomoc.
Zanim się poznali, Sadie trafiła do schroniska Ramapo-Bergen w Oakland w stanie New Jersey, po tym jak jej właściciele się przeprowadzili. Jak piszą w poście pracownicy schroniska, była nerwowa przy kontakcie z nowymi ludźmi, a to z kolei utrudniało adopcję.
Była zdezorientowana i zagubiona - nagle straciła jedyną rodzinę, którą znała - czytamy na facebookowym profilu schroniska
Drugą szansę na szczęśliwy, pełen miłości dom dostała od Briana. Gdy zachorował, zaopiekowała się nią jego rodzina. Dziś, na całe szczęście mężczyzna czuje się już lepiej i codziennie widzi się ze swoją suczką przez wideo połączenie.
Oboje nie mogą doczekać się chwili, kiedy znów będą razem - piszą w zakończeniu posta pracownicy schroniska.
Pod postem nie zabrakło komentarzy poruszonych ludzi.
Cóż za wzruszająca historia. Jak dobrze, że się nawzajem uratowaliście - pisze jedna z użytkowniczek
Psy są wspaniałe- dodaje inna
I w ten oto sposób po raz kolejny okazuje się, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.