Od lokali Magdy Gessler, bezpośrednio powiązanych z jej osobą, wymaga się bardzo, bardzo wiele. Nic dziwnego - w końcu w mediach jej nazwisko kojarzone jest z kulinarną wiedzą na poziomie mistrzowskim. Prowadząca "Kuchenne rewolucje" bezsprzecznie ją przecież posiada.
Zacznijmy od samego początku. Jadąc do cukierni "Słodki Słony" nastawiałem się na wysoką cenę ekskluzywnego wypieku. Pomiędzy mną a moją dziewczyną, która mi towarzyszyła, wywiązał się nawet taki dialog:
Jak myślisz? Ile możemy zapłacić? Ja myślę, że tak około 50, no może 60 zł - powiedziałem.
Ja też tak myślę. No może 70. Ale za cały - odpowiedziała Patrycja.
W środku? Bardzo klimatycznie. Ponoć wnętrze projektowała "w najmniejszym szczególe" sama Magda Gessler (czytamy na stronie cukierni).
Napotkaliśmy też niewielką kolejkę. Jedna z pań, która robiła zakupy przede mną, także zamówiła makowca.
W końcu nadeszła moja kolej. Poprosiłem o ciasto, a następnie oczekiwałem chwilę na odbiór. Zostało zapakowane w widoczne poniżej pudełko i udekorowane czerwoną wstążką. Na górnej części pudełka, rzecz jasna, znajdowała się nazwa słynnej warszawskiej cukierni.
Oczekiwałem tylko na TEN moment, kiedy w końcu usłyszę cenę w zamian za wypiek, którego przed zapakowaniem nawet nie widziałem (sprzedawczyni po prostu pakowała go przed sobą, odwrócona do mnie tyłem). Po chwili uśmiechnięta pani podała mi pudełko z makowcem i życzliwym głosem poprosiła o... 110 zł (cena za kilogram ciasta).
Kartą czy gotówką? - zapytała tylko.
Lekko oniemiałem, ale oczywiście wyciągnąłem kartę i zapłaciłem za ciasto "przyozdobione chyba złotem", pomyślałem. "Oby tylko był dobry" - dodałem w toczącym się w mojej głowie monologu.
Zanim jednak wróciliśmy do domu, postanowiłem zajechać jeszcze do kilku innych miejsc. Czym byłaby ta recenzja, jeśli miałbym zjeść tylko makowca od Magdy Gessler? Nie jestem wybitnym specjalistą w dziedzinie, a jedynie zwykłym "Kowalskim", który ma po prostu spróbować kilka ciast i powiedzieć, które jest według niego najlepsze. Próba samego opisania walorów estetycznych i smakowych makowca z cukierni "Słodki Słony" raczej poszłaby mi blado. Porównanie wspomnianego wypieku do innych - to już o wiele łatwiejsze zadanie.
Kupiłem więc jeszcze dwa makowce - w Biedronce i w Lidlu. Oba sygnowane markami jednych z najpopularniejszych w Polsce dyskontów. Udekorowane i upieczone na ich zamówienie. Jednak w przeciwieństwie do ciasta Gessler, te były zapakowane w pudełka (od dołu) i w folię.
Ile kosztowały makowce z Lidla i Biedronki? Kolejno 6,99 ("Makowiec Premium" - 400g) i 7,99 ("Makowiec Słodka Kraina" - 500g). Były więc dużo tańsze od makowca z cukierni "Słodki Słony". Makowiec Magdy Gessler jest zresztą droższy także od makowców sprzedawanych w wielu innych cukierniach w Warszawie. Dla porównania w popularnej w stolicy sieci "Lukullus" za makowca ważącego 1,4 kg zapłacimy 89,90 zł. W innej cukierni, do której zajrzeliśmy - cukierni Jerzego Waldemara Zosicza na ulicy Żelaznej - cena kilogramowego makowca to 30 zł.
Wielki test makowców
Wróciliśmy do domu z trzema ciastami. Pomyślałem, że zrobimy mały test i poprosimy najpierw o spróbowanie moją zaskoczoną sąsiadkę.
Pokroiłem ciasta i położyłem na talerzu. Następnie ponumerowałem je, aby potem się nie pomylić, i dałem pani Halince.
Czytaj także: Londyn. Zwłoki w walizce. "Polka po czterdziestce"
Werdykt? Jej zdaniem najmniej smaczny był makowiec z Biedronki. Na pytanie "który makowiec to ten od Gessler" zawahała się chwilę przy makowcu z Lidla. Potem na tym z cukierni "Słodki i Słony". Potem spojrzała na mnie wzrokiem, jakby była na jakimś egzaminie. Bała się nie trafić, ale postawiła na... Lidla. Dodam - ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu. Kiedy powiedziałem jej prawdę, też była zdziwiona. Na koniec poprosiła o dokładkę obu makowców.
Potem przyszła kolej na moją dziewczynę, z którą zrobiłem dokładnie to samo. Po spróbowaniu długo się wahała, jednak także wybrała... makowca z Lidla, choć i tutaj wybór był dla niej bardzo trudny i prawie padł na ten "od Gessler".
Następnie poprosiłem, aby pokroiła ciasta i podała je mi. Też chciałem przetestować swoje kubki smakowe. Niestety, byłem niezbyt obiektywny, ponieważ ciasto Magdy Gessler wcześniej dokładnie widziałem, kilka razy kroiłem i przyglądałem się mu, a zawiązanie oczu czarną opaską nie pomogło.
Czułem bogate wnętrze makowca Gessler, które, moim zdaniem, wyraźnie wybija się na tle pozostałych. Wbrew pozorom jednak nie dla wszystkich "bogate wnętrze" oznacza "pyszne". Dla mnie to zaleta natomiast dla poprzedniczek, które wybrały Lidla, najwyraźniej bogactwo dodatków takich jak, oprócz maku, (prawdopodobnie) kilka typów rodzynek i różne rodzaje orzechów to "nieco zbyt bogata paleta smakowych doznań". A trzeba przyznać, że dodatków przygotowujący wypiek nie poskąpili.
Nie wiem, co stałoby się, gdybym został zaskoczony tak, jak moja sąsiadka, i bez specjalnego wytłumaczenia spróbowałbym wszystkich makowców "z marszu". Czy werdykt byłby inny? Nie mam pojęcia, ale podczas testowania zdecydowanie wygrał dla mnie makowiec z cukierni "Słodki i Słony".
Przyszła kolej na moich rodziców. Kiedy do nich przyjechałem, także postanowiłem poczęstować ich makowcem.
I jak? Na drugim miejscu Lidl, a na pierwszym - makowiec Magdy Gessler. Stwierdzili, że makowiec z Lidla był o wiele mniej smaczny.
Czy wszyscy dotychczas testujący polecaliby kupienie makowca w Biedronce? Niemal jednogłośnie stwierdzili, że mogliby zjeść jeszcze raz "Makowca Słodka Kraina". No... może poza panią Halinką. Osobiście również nie oceniłem makowca z Biedronki jako niesmacznego. To był pierwszy makowiec, który jadłem, gdy testowałem wszystkie trzy, i choć nie byłem nim specjalnie zaskoczony, nie porwał mnie jego smak, to jednak uważałem w chwili jego jedzenia, że jest OK.
Jeśli natomiast chodzi o makowca z Lidla, to moim zdaniem jest naprawdę dobry. Wypada nieco lepiej od biedronkowego. Dwie na pięć osób, które go testowały, uplasowały go przecież na pierwszym miejscu.
Co do makowca Magdy Gessler. Z jednej strony naprawdę mi smakował. Szczerze mówiąc - nigdy nie jadłem lepszego makowca. Z drugiej strony - ta cena... Czy zapłaciłbym kolejny raz 110 zł? Bez wahania odpowiadam - nie. Po prostu jest dla mnie za drogi. Nawet jak na wydatek raz w roku "od święta". Reszta testujących przyznała mi rację. Być może pokusiłbym się na niego kolejny raz, gdyby był chociaż o połowę tańszy. Albo gdyby nie był makowcem...
I tutaj przychodzi rozwiązanie dla tych, którzy chcieliby spróbować makowca od Magdy Gessler, a jednocześnie nie wydawać na ciasto tyle kasy. Wystarczy poprosić o 1/3 albo o 1/2 produktu. Wówczas wydatek będzie o wiele niższy. Jednak 1/3 ciasta to dość mała porcja, a 1/2, choć wystarczy, aby każdy spróbował satysfakcjonującą ilość wypieku, to jednak nadal będzie to ponad 50 zł... za makowca!
Natomiast dla tych, którzy chcą zjeść dobry, kojarzący się ze świętami wypiek i zmieścić się w budżecie do 10 zł, polecam makowca z Lidla. W drugiej kolejności - tego z Biedronki. Oba są naprawdę w porządku. Każdy, jak opisałem wyżej, ma swoje wady i zalety, choć oczywiście najważniejszą z nich jest smak, a w tym przypadku lidlowski produkt wygrywa. Bo pod względem wyglądu, porównując oba ciasta, wygrywa o dziwo ten z Biedronki.