W specjalnym nagraniu dla Muzeum Wspomnień premier Mateusz Morawiecki wspomina jedno z dramatycznych wydarzeń z jego młodości, które mogło się dla niego skończyć tragicznie. Miał wówczas 19 lat.
- Wydarzenie, które długo miałem w pamięci to było, jak wywieszałem transparent w sprawie uwolnienia mojego ojca po jego aresztowaniu. To musiało być w listopadzie 1987 r. na rusztowaniach na placu Kościuszki we Wrocławiu. Uciekałem razem w kolegą po takich rachitycznych rusztowaniach przed milicjantami, bo tak się wtedy nazywali policjanci. I w końcu nas złapali na tych rusztowaniach na czwartym czy piątym piętrze. Próbowali szarpać się z nami, grożąc, że zrzucą nas stamtąd. I mnie konkretnie również. Trzymałem się takiej rachitycznej rurki, która chyba ocaliła mi życie, bo udało się przetrwać tamtą scenę - opowiada premier.
Chodzi o aresztowanie Kornela Morawieckiego 9 listopada 1987 r. po ukrywaniu się od czasu wprowadzenia stanu wojennego. Jan Olszewski, jego adwokat, namówił go do wyjazdu wraz z Andrzejem Kołodziejem do Włoch. Kornel Morawiecki opuścił kraj 30 kwietnia 1988 r. Po trzech dniach, podczas próby powrotu, został deportowany z lotniska w Warszawie do Wiednia.
Mateusz Morawiecki zdradził w nagraniu, że w tamtych czasach głęboko wierzył w odzyskanie niepodległości, choć sądził, że walka będzie trwała 10-20 lat. - Ale determinacja w nas była duża - stwierdził. Wspomina, że pewnego rodzaju bronią lat 80. przeciwko komunistom była bezdebitowa prasa, "dystrybucja wolnego słowa". - Komuniści prawdy bali się jak ognia. Ta prawda przebijała się coraz bardziej do świadomości społecznej i za kolejnym obrotem kołowrotka wolnościowego pomogła nam Polakom odzyskać niepodległość - powiedział.
Źródło: muzeum.superhistoria.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.