W rozmowie z dziennikarzami Andrzej Duda wyznał, że kiedy już przejdzie na "prezydencką emeryturę", to będzie chciał zrealizować dwa swoje marzenia.
Pierwszym z nich ma być samotny spacer w góry, a drugim - jazda samochodem. Jak dodaje prezydent RP, nie był kierowcą swojego własnego pojazdu od 2014 roku.
Andrzej Duda wydaje się być spokojny o swoją prezydencką emeryturę. Jak wyjaśnił w wywiadzie dla Kanału Zero, zawsze miał jakieś zadania do wykonania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jestem szczery, bo po prezydenturze telefon nie milknie - odpowiedział Robertowi Mazurkowi i dodał, że ma sporo pracy przed sobą.
Miękkie lądowanie na prezydenckiej emeryturze
Z pewnością Andrzej Duda nie będzie musiał nerwowo rozglądać się za pracą. Po ustąpieniu z funkcji otrzyma odprawę wynoszącą wysokość trzech miesięcznych pensji, czyli ok. 75 tys. zł. Jak obliczył "Fakt", obecnie wysokość pensji prezydenta brutto, wraz z dodatkami, wynosi ok. 25 tys. miesięcznie. Poprzednio urzędujący prezydent, Bronisław Komorowski, na "odchodne" w 2015 r. otrzymał 60 tys. zł.
Kolejnym profitem jest dożywotnia pensja. I to znacznie wyższa, niż ta którą można wygrać w zdrapce lotto. Ma ona wynosić 75 proc. wynagrodzenia zasadniczego prezydenta.
Żeby zrozumieć dokładnie, ile wynosi taka pensja, należy zwrócić uwagę, że pensję zasadniczą głowy państwa oblicza się mnożąc kwotę bazową z ustawy budżetowej razy 9,8. Obecnie kwota bazowa to 1 tys. 789 zł 42 gr. Mnożąc to x 9,8 otrzymujemy wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 17 tys. 536 zł. 75 proc. tej kwoty to 13 tys. 152 zł brutto - tyle pensji otrzymywać będzie Andrzej Duda nie piastując już stanowiska głowy państwa.
Niewątpliwym profitem, do jakiego będzie miał dostęp Andrzej Duda, jest możliwość korzystania z ochrony SOP na terytorium Polski a także samochodu służbowego.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.