W weekend Małgorzata Gosiewska pojechała na Białoruś, gdzie spotkała się z mieszkającymi tam Polakami. Odwiedziła groby bohaterów obrony Grodna i innych żołnierzy. Wzięła te udział w rozpoczęciu roku szkolnego w polskiej szkole społecznej w Wołkowysku na Grodzieńszczyźnie. Wcześniej spotkała ją nieprzyjemna sytuacja.
Przekraczając granicę z Białorusią, od strażnika dowiedziała się, że ma zakaz wjazdu do Rosji.
Gosiewska w rozmowie z portalem tvp.info powiedziała, że strażnik chciał sprawdzać bagażnik samochodu, którym jechali posłanka oraz konsul generalny. - Była to swego rodzaju manifestacja, podobnie jak odmówienie zgody na pobyt dla dwóch nauczycieli w Grodnie. Jest to niepokojące - podkreśliła wicemarszałek Sejmu.
Jak przyznała, sam zakaz jej nie zaskoczył, ale sposób, w jaki się o tym dowiedziała, już tak.
- Jest dziwne, że wjeżdżając na Białoruś jestem przetrzymywana przez ponad pół godziny zupełnie bez sensu, moje dokumenty są sprawdzane, wypytuje się mnie w jakim celu jadę na Białoruś, w które miejsce i jak długo będę przebywać, po to tylko żeby na koniec, po jakichś konsultacjach, poinformować mnie, że oczywiście na Białoruś to jak najbardziej, ale panowie mają obowiązek poinformować mnie również o tym, że do Federacji Rosyjskiej wjechać nie mogę, ponieważ obowiązuje mnie tam zakaz wjazdu - mówiła posłanka.
Na razie nie wiadomo, jakie kroki w sprawie podejmie polski MSZ.
Zobacz też: Wybory parlamentarne 2019. Małgorzata Gosiewska pochwaliła się, że to na nią zagłosuje Jarosław Kaczyński
Źródło: TVP Info
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.