"Ale ceny - szepczę i patrzę na ladę z takim samym rozpaczliwym przerażeniem, jakiego doświadcza teraz każdy emeryt w sklepie. Dwa razy w miesiącu jestem emerytem. Wyjaśniam: dwa razy w miesiącu więźniowie naszej kolonii mogą pójść do sklepiku. To dosłownie kiosk, mały sklepik, jak na wsi czy w domku letniskowym, z bardzo małym wyborem produktów" - opowiada Aleksiej Nawalny w poście, którego treść cytuje portal tvn24.pl.
Jego profil w mediach społecznościowych jest redagowany przez współpracowników opozycjonisty.
Kwota, jaką każdego miesiąca ma do dyspozycji rosyjski więzień, to 9 tys. rubli, czyli równowartość około 500 zł. To mniej niż średnia emerytura w Rosji, wynosząca 15 800 rubli (800 zł).
Aleksiej Nawalny w kolonii karnej. Ceny w sklepie dla więźniów w Rosji
"Dają mi jednak, choć złe, ale darmowe jedzenie. Jestem w więziennym ubraniu - nie potrzebuję żadnych innych ubrań ani butów" - wylicza Nawalny. Dalej dodaje, że biorąc pod uwagę, że nie płaci też za czynsz czy telefon komórkowy, kwota jaką dysponuje, jest porównywalna z tym, co zostaje w portfelu rosyjskiemu emerytowi.
Nawalny opisuje, jak w ciągu 10 miesięcy jego pobytu w kolonii karnej w Pokrowie, wzrosły ceny. - Po pierwsze, gulasz stał się luksusem, którego cena wzrosła ze 140 rubli do 250. (...) Kiedy pytam o konserwy rybne, ekspedientka wzdycha, wiedząc, że więźniowie przestali je kupować, ponieważ zdrożały ze 110 do 170 rubli. Rosyjski ser kosztuje teraz 237, tylko na niego zerkam, myśląc: to jest jedzenie oligarchów" - czytamy dalej.
Ostatnim bastionem tanich kalorii były wodorosty, ale i one podrożały z 45 do 65 rubli (44 proc.). No i jest jeszcze mleko. Kiedyś paczka kosztowała 68 rubli, teraz sprzedają ją po 86 - piszą współpracownicy Nawalnego na jego profilu.
Nawalny oszacował, że "jego osobista inflacja żywności wynosi co najmniej 40 proc.". Opozycjonista odsiaduje wyrok 2,5 roku więzienia za rzekome naruszenie zwolnienia warunkowego.