Swoją historię pani Alicja opisała na jednej z grup poświęconych rozwojowi zawodowemu.
Kobieta podczas swojego stażu pracy urodziła dwoje dzieci i gdy wróciła na swoje stanowisko odkryła, że w wyniku braku corocznych ewaluacji jej wynagrodzenie od lat stoi w miejscu.
Czytaj także: Czekasz na dodatkowy urlop? Nie mamy dobrych informacji
Osoby, które dołączyły do zespołu kilka miesięcy temu bądź nie miały przerw "na dzieci" mają znacznie wyższe wynagrodzenie ode mnie (bo ono stoi w miejscu) - skarży się autorka postu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I opisuje, ze gdy zwróciła się do pracodawcy z prośbą o 10-procentową podwyżkę, mimo zrozumienia po stronie przełożonej nie otrzymała wyższego wynagrodzenia.
Czytaj także: Zasiłek macierzyński po nowemu. Kto dostanie i ile?
Dlaczego tak się stało, kobieta tłumaczy w rozmowie z dziennikarką Wysokich Obcasów:
Moja przełożona zgadzała się ze mną i uważała, że nie powinnam mieć gorzej niż inni, bo rodziłam dzieci. Też była zdania, że powinnam mieć podwyżkę. Zwłaszcza, że firma, w której pracowałam, duża korporacja, bardzo chwali się, że wspiera rodziców. Ale gdy szefowa poszła z moją prośbą wyżej, odbiła się od ściany - mówi cytowana przez WO.
I choć wiele osób skrytykowało postawę kobiety, jak zaznacza portal Wysokie Obcasy, prawo pracy stoi po jej stronie. Reguluje to art. 186 punkt 4 kodeksu pracy. Z treści, którego wynika, że pracodawca, dopuszczając do pracy osobę powracającą z urlopu (w tym macierzyńskiego), musi zrobić to na "warunkach nie mniej korzystnych od tych, które obowiązywałyby, gdyby pracownik nie korzystał z urlopu".
Nie może być tak, że urlop jest jedynym czynnikiem, który pozbawia podwyżki. To by była dyskryminacja - podkreśla prawniczka i ekspertka ds. prawa pracy Marta Handzlik- Rosuł, autorka bloga Zgodnie z prawem cytowana przez Wysokie Obcasy.
Czytaj także: "Komnata dla dziecka". Abp Jędraszewski mówi o kobietach
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.