"Nie trzeba jechać nad Bałtyk, żeby zapłacić drogo" - napisał poprzez platformę #dziejesię pan Waldemar, który w ubiegły weekend wypoczywał nad Jeziorem Nyskim na Opolszczyźnie. Gdy wybrał się na obiad do pobliskiego baru, przeżył niemały szok.
137 zł za rybę. Ten "paragon grozy" szokuje
Nasz czytelnik wysłał zdjęcie paragonu, z którego wynika, że za trzy kawałki sandacza zapłacił aż 137 zł. Cały rachunek opiewał na astronomiczną kwotę 262 zł, po tym jak pan Waldemar zamówił dla siebie dodatkowo surówki, zupę, dwa piwa i napój.
Zdjęcie paragonu może nieco mylić, bo wynika z niego, że pan Waldemar zamówił tylko jedną porcję ryby i napój. "Obiad dla trzech osób policzony trochę dziwnie" - skomentował sytuację mieszkaniec Nowej Rudy. Dlaczego lokal w taki sposób policzył zamówienie, nie rozbijając go na kilka porcji? Tego nie wiadomo.
Za nami dopiero pierwszy wakacyjny weekend, a informacji o "paragonach grozy" jest coraz więcej. Pan Adam z Grudziądza również poprzez platformę #dziejesię dostarczył nam zdjęcie paragonu z jednej z knajp we Władysławowie. Za dorsza w sosie kurkowym z frytkami i surówką zapłacił 49 zł.
Całe zamówienie, na które składał się też de volaille z frytkami i surówką, a także rosół, piwo i napój zamknęło się w kwocie 123,50 zł. "Ceny dość wysokie we wszystkich restauracjach. Cena za piwo w restauracji na plaży zaczynała się od 14 złotych wzwyż" - podsumował gorzko nasz czytelnik.
W ostatnich dniach poruszenie w sieci wywołały też ceny gofrów nad polskim morzem. Okazuje się, że względem maja stawki poszły w górę nawet o 20 proc. W wielu lokalizacjach nad Bałtykiem za suchego gofra należy zapłacić 7-8 zł. Wybór dodatków w postaci polewy z nutelli, owoców w żelu czy bitej śmietany potrafi wywindować cenę tego smakołyka do nawet 30 zł.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.