Sporo mówi się o problemach związanych z transportem produktów i przerwanych łańcuchach dostaw. W przypadku Hiszpanii może się to przełożyć na brak ulubionego alkoholu na świątecznych stołach - ostrzega PAP. Dystrybutorzy alkoholi na półwyspie Iberyjskim skarżą się na braki w dostawach. Wpłynęły na to m.in. wysokie koszty transportu morskiego i surowców, a także biurokracja celna po brexicie.
Jak wyjaśnił w 20minutos.es dyrektor hiszpańskiej organizacji napojów alkoholowych (FEBE), stawki frachtowe wzrosły o ponad 350 proc. To wpływa m.in. na ilość sprowadzanego z Karaibów rumu. Bosco Terremocha dodał, że wzrosły też koszty surowców, takich jak szkło, korki czy tektura na opakowania. Wydłużyła się też procedura celna ze względu na brexit, przez co dżin i whisky z Wysp Brytyjskich docierają do Hiszpanii z opóźnieniem.
Ze względu na problemy z dostawami, w wybranych hiszpańskich barach, pubach i dyskotekach już teraz pojawiają się problemy z dostępnością niektórych popularnych marek alkoholi.
Najprościej byłoby obwinić brexit i biurokrację celną ustanowioną od czasu wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, ale to nie jest jedyny problem. Jednak to jest kryzys światowy. Nie ma butelek, korków ani etykiet. A wszystko stało się nagle, bez uprzedzenia - powiedziała Ana Villar z Villar Distribuciones w Galicji, którą cytuje PAP.
Manuel Aragones z Reyes Grupo, jednego z największych dystrybutorów alkoholi w Madrycie, przekazał, że "wiele opakowań robi się w Chinach, a tam produkują teraz na własny rynek".
Zawodzi cały łańcuch produkcyjny. Brexit to bezpośredni powód, ale nie przewidziano takiego popytu po pandemii i teraz przez najbliższe miesiące będą występowały brak - powiedział Aragones, cytowany przez PAP.
Aragones przewiduje, że sytuacja może się jeszcze pogorszyć, bo zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Hiszpanom grozi, że w Sylwestra nie będą mogli świętować Nowego Roku kieliszkiem szampana. Eksperci, na których powołuje się "El Espanol", przewidują problemy z dostawami alkoholi co najmniej do lutego 2022 roku.