Tuż przed świętami głośno zrobiło się o wycieczkach naszych zachodnich sąsiadów na polskie stacje paliw. Wszystko z powodu tańszych cen benzyny. Teraz Niemcy są także "skazani" na polskie fajerwerki.
Czytaj także: Mandaty za fajerwerki. Jaka kara nam grozi?
Jak pisze brytyjski "The Guardian", do jednej z wytwórni fajerwerków w Słubicach ustawiały się kolejki, w których czekało się nawet do trzech godzin. Niektórzy Niemcy przyjechali w tym celu z drugiego końca kraju.
Dziennik podkreśla, że chętni na sztuczne ognie muszą się liczyć z limitem 50 kg fajerwerków na pojazd oraz z wyrywkowymi kontrolami policji.
Obostrzenia w sylwestra
Zarówno w sylwestra, jak i Nowy Rok w Niemczech obowiązuje ogólnokrajowy zakaz dużych zgromadzeń, a także zakaz puszczania fajerwerków w często odwiedzanych przestrzeniach publicznych. Władze federalne poszczególnych landów tłumaczą, że zasady wprowadzono, by powstrzymać rozprzestrzenianie się wariantu koronawirusa Omikron oraz odciążyć szpitale.
Czytaj także: Sylwester last minute. Tyle kosztuje zabawa w Zakopanem
Według sondażu YouGov przeprowadzonego dla agencji dpa 66 proc. Niemców popiera zakaz sprzedaży fajerwerków. Po drugiej stronie znajduje się natomiast branża pirotechniczna.
Przedstawiciele sektora wskazują, że sam zakaz jest niesprawiedliwy, bo klienci mają możliwość sprowadzenia ich z zagranicy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.