Na anglerboard.de zauważono, że wielu Niemców zajmujących się rybołówstwem przybrzeżnym po prostu rezygnuje. Wszystko z uwagi na brak satysfakcjonujących zarobków.
Wcześniej rybacy mogli pokryć wszystkie koszty przy rocznym zapotrzebowaniu na śledzia rzędu 30 ton. Obecnie muszą sprzedawać swoje kutry, bo ten poziom spadł do 400 kilogramów. To już nie jest warte zachodu - podkreśliła redakcja anglersboard.de.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazuje się, że wiele firm otworzyło restauracje lub sklepy hodowlane, by samodzielnie sprzedawać swoje ryby.
Po prostu nie ma innego wyjścia - zaznaczono.
Czytaj także: Skandal w Wielkiej Brytanii. Banner z Putinem na wiecu
Niemcy nie dają rady. A Polacy? Nadal działają
"Chociaż wiele przedsiębiorstw w Meklemburgii-Pomorzu Przednim znika, kilka kilometrów dalej biznes nadal funkcjonuje" - czytamy na niemieckim forum.
Spojrzenie na granicę z Polską pokazuje, że tamtejsi rybacy nadal zarabiają, a biznes wciąż się opłaca. Polscy koledzy dziwią się, że niemieccy handlarze tak mało płacą za ryby. Według niektórych wypowiedzi, handlarze w Polsce zapłaciliby za taki towar... dwa razy więcej. Polscy rybacy nie dziwią się, że przedsiębiorcy w sąsiednim kraju się poddają. Polacy też zmagają się z problemami, niektórzy już sprzedają łodzie, jednak sytuacja nie jest tak ekstremalna jak w Niemczech - podsumowano.