W Kołobrzegu znów widać i słychać niemieckich turystów - pisze portal money.pl. Nadmorskie miasto, które jeszcze w maju turystycznie było właściwie puste, dziś odżywa. - Widać ludzi, promenada jest pełna - z ulgą przyznaje Michał Kujaczyński, rzecznik prezydenta miasta.
Mimo tego w uzdrowiskach na ten moment odwołano około 30 proc. przyjazdów na ten sezon. Ale wciąż pojawiają się zapytania. Zarówno z kraju, jak i z zagranicy.
Bez turystów z Niemiec właściciele uzdrowisk, hotelarze, a także branża gastronomiczna cierpią. Miasto żyje dzięki seniorom zza zachodniej granicy, którzy do tej pory chętnie przyjeżdżali na wypoczynek uzdrowiskowy nad polskie morze i tu wydawali swoje pieniądze.
Przedsiębiorcy nabrali trochę wiatru w żagle, wrócił optymizm. - Są pełne parkingi pod hotelami, my mamy bardzo dużo rezerwacji. A ci, którzy przyjeżdżają, często przedłużają swój wypoczynek - opowiada w rozmowie z money.pl Adam Hok, dyrektor hotelu Shuum.
Przedsiębiorcy z Kołobrzegu z trwogą myślą o jesieni
Trudny okres zamknięcia już za nimi, lecz mimo że sezon zapowiada się dobry i pozwoli nieco odrobić straty, to przedsiębiorcy z trwogą myślą o jesieni.
Jeśli chodzi o sezon, to pewnie się obronimy. Problem stanowi jesień - mówi Mariusz Ławro, prezes Regionalnego Stowarzyszenia Turystyczno-Uzdrowiskowego. Jak dodaje, klienci indywidualni chcą jeździć na wakacje. - Jednak zupełnie załamały się wyjazdy grupowe - mówi.
Poza sezonem miasto żyje za sprawą zorganizowanych grup turystów, głównie chodzi o przyjazdy niemieckich seniorów, który wolą Bałtyk poza wakacjami.
Przedsiębiorcy martwią się też o wyjazdy firmowe, konferencyjne. Takich zapytań i rezerwacji nie ma teraz właściwie w ogóle. Niektórzy przedstawiciele branży przedstawiają czarne scenariusze: gdy tylko sezon się skończy, czeka nas fala zamknięć hoteli, uzdrowisk i innych nadmorskich biznesów.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie