Coperto we Włoszech jest rzeczą zupełnie normalną, stosowaną w niemal wszystkich restauracjach. Nie zmienia to faktu, że wielu nieświadomych Polaków ma z tym problem. Kwota dodawana do rachunku po konsumpcji, w przeliczeniu na złotówki, bywa dość pokaźna.
Byliśmy z narzeczoną w Wenecji. Chcąc uniknąć wysokiego rachunku, zamówiliśmy jedną pizzę na dwoje. Widzieliśmy na sąsiednich stolikach, że porcje są duże i na pewno się najemy. Dopiero po zapłaceniu wziąłem do ręki paragon i okazało się, że doliczono nam aż 5 euro. Szybko wygooglowałem słowo "coperto" i mnie zamurowało. Informacja o płatności 2,5 euro za osobę była podana drobnym drukiem na samym dole karty dań. Zamiast 10 euro, zapłaciliśmy 15. Rachunek urósł o 50 procent. To jest niepojęte - relacjonuje pan Piotr z Trójmiasta.
"Coperto" można przetłumaczyć jako "nakrycie". To stała opłata, którą dodaje się do rachunku, zależnie od liczby klientów. We włoskich restauracjach tzw. coperto stosuje się prawie zawsze, dlatego przed wyjazdem do tego malowniczego kraju warto nastawić się na nieco większe wydatki.
Prawie 50 zł za tzw. coperto we Włoszech
Łatwo policzyć, że w weneckiej restauracji, do której wstąpił pan Piotr, czteroosobowa rodzina zapłaciłaby za "coperto" 10 euro, czyli około 48 złotych. Mówimy tylko o kwocie za "nakrycie". Do tego trzeba będzie doliczyć wartość zamówionych dań oraz napojów.
We Włoszech można znaleźć nieliczne restauracje, w których opłata za tzw. coperto nie obowiązuje. Należy to jednak potraktować jako miłą niespodziankę, wyjątek od reguły.
Byliście kiedyś we Włoszech? Mieliście do czynienia z opłatą za "coperto"? Ile wyniosła? Czekamy na odpowiedzi w sekcji komentarzy.