Facebook dowalił narodowcom. Dokopał im skuteczniej niż całe "lewactwo" razem wzięte. Brzmi dobrze. Przecież dzięki blokadzie ze strony Facebooka zbiorą za mało pieniędzy na Marsz Niepodległości, nie zorganizują go w pełnej okazałości, zjawi się garstka ludzi, nie będzie zadym. To naprawdę nieźle brzmi. Ale zaraz, zaraz...
Konta usunięto i zablokowano, bo co? Z oficjalnych komunikatów Facebooka nie wynika praktycznie nic. Nie wiadomo, czy akcja jest wynikiem zgłoszeń innych użytkowników, czy zwykłego działania moderatorów. Portal tłumaczy jedynie, że decyzja zapadła w siedzibie w Dublinie i że Polacy pracujący w jego warszawskim oddziale nie mają z tym nic wspólnego.
Dobrze, że usunięto konta, na których jawnie nawoływano do agresji. W komentarzach nie brakowało przecież tekstów typu "11 listopada spuścimy wpier..l lewactwu". Nie zapominajmy jednak, że nie żyjemy w kraju, którego prawo ustanawia Mark Zuckerberg, a w Polsce, która podobno nadal jest krajem demokratycznym. To sądy powinny decydować o cenzurowaniu treści, a nie anonimowy pracownik.
Nacjonaliści w końcu oberwali od miecza, którym wojowali. To przecież oni w prostacki sposób wypowiadają się o sprawach, o których nie mają pojęcia, to oni na swoich marszach nawołują do, nie tylko słownej, agresji. Teraz to oni stali się ofiarami. Wielkie "halo", które robią wokół sprawy, przypomina prawdziwą komedię. Nie chodzi o to, że ktoś złamał ich prawo do zaistnienia w sieci, a o to, że rośli łysole, kupujący kije baseballowe z logo Polski Walczącej wypłakują się teraz na wielką niesprawiedliwość.
Najlepsze jest to, że odwołują się do prawa, którego sami nie szanują. Sam nawet "Trotyl" pisze o zakazach zapisanych w Konstytucji. Ma rację, ale przecież, czy to nie jego polityczni sprzymierzeńcy twierdzą, że powinno się ją zmienić? "Konstytucja komuchów i złodziei" jest fuj, ale tylko kiedy chodzi o Trybunał Konstytucyjny - "bastion lewackiego koryta". Jest o wiele fajniejsza, kiedy łamane są ich prawa. Typowo - jak Kali ukraść krowa, to dobrze...
Kasa będzie czy nie będzie? Przecież wiadomo, że rzecz rozbija się nie o ich poczucie krzywdy, a tylko i wyłącznie o pieniądze. Twierdzą, że mają poparcie milionów Polaków, ale widać, że 80 tys. złotych, których potrzebują na organizację manifestacji swojej siły (dziwnym trafem miliony tam nie przychodzą), może okazać się ich gwoździem do trumny. Bo skoro brakuje im pieniędzy, a rzekomo mają tak ogromne poparcie, to blokada konta o zasięgu 250 tys. użytkowników Facebooka nie powinna być żadną przeszkodą.
Czas pokaże, chociaż pewnie nawet, jeśli pieniędzy nie uzbierają, ktoś im dołoży. Jest przecież na warszawskim Żoliborzu taki miłośnik kotów, który patriotyczne inicjatywy może wesprzeć w swoim stylu. Znaczy, z tylnego fotela...
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.