Będzie drożej, ale coś za coś. Nowe normy przenikalności cieplnej przez okna i drzwi poskutkują tym, że z rynku zniknie wiele tanich produktów, które tych norm po prostu nie spełniają. A to oznacza, że zapłacimy więcej.
Jakie okna mamy teraz? Obecny współczynnik przenikalności (tzw. U), jaki mają okna, może wynosić maksymalnie 1,3. W najbliższym czasie to się jednak zmieni.
Współczynnik U określa, jak wiele ciepła ucieka z wnętrza domu na zewnątrz. Im niższy parametr, tym mniejsze straty ciepła ponoszą domownicy. Zgodnie z przepisami, które będą nas obowiązywały od 2021 r., okna fasadowe będą musiały wykazywać współczynnik U na poziomie 0,9, natomiast okna dachowe 1,1 – mówił dla money.pl Rafał Buczek z firmy Awilux, produkującej okna i drzwi.
Zmiana przepisów dotyczy również drzwi. Jeśli chodzi o drzwi wejściowe, ten współczynnik zmieni się z obecnego 1,5 na 1,3.
Nowe przepisy dotyczące okien w Polsce. Kto musi złapać się za portfel?
Czy w takim razie teraz wszyscy będziemy musieli zapłacić za wymianę okien w domach? Nie. Regulacje dotyczą tylko nowych inwestycji i budynków, które będą modernizowane.
Co nie oznacza, że nie powinniśmy okien wymieniać. Według eksperta to się po prostu opłaca.
Warto pamiętać, że inwestycja w energooszczędność budynku zwróci się inwestorowi na różnych płaszczyznach. Budując nowy dom, lepiej jest zwrócić uwagę na jego parametry termiczne niż na przykład na telewizor o większym rozmiarze, który można kupić w dowolnym momencie - mówił Buczek.
Podobnego zdania jest Jan Marciniak z warszawskiej firmy montującej okna i drzwi.
Na jednym oknie nowej generacji zaoszczędzimy 100-200 złotych rocznie w porównaniu do starszego. 500 złotych różnicy w cenie zwróci się nam więc po 3-5 latach – szacuje Marciniak.
Zobacz też: ZUS szykuje nam rewolucję. Tego jeszcze nie było