Spore poruszenie wywołał nowy pomysł wicepremiera Jacka Sasina. Koncepcję wdrożenia nowego podatku przedstawił on na Twitterze.
Skierowałem do premiera Mateusza Morawieckiego rozwiązanie dotyczące opodatkowania nadzwyczajnych zysków spółek Skarbu Państwa i przedsiębiorstw prywatnych. Szacowany wpływ do budżetu to 13,5 mld zł, które przeznaczymy na łagodzenie skutków wzrostu cen energii - zaznaczył.
W późniejszych wywiadach mówił, że chce, aby ten podatek wyniósł 50 proc. od "nadmiarowych zysków". Taka opłata już jakiś czas temu została wzięta na tapet przez Komisję Europejską. Ten organ zaproponował 33 proc. podatku od nadmiarowych zysków ze sprzedaży paliw. Pojawiła się też propozycja, by przychody z prądu ograniczyć do 180 euro za megawatogodzinę.
Eksperci o podatku Sasina. "Szokująco wysoka"
Sama koncepcja wprowadzenia takiego podatku nie jest zaskoczeniem. Ekspertów dziwią jednak założenia nowej daniny.
Nie ma bowiem ona dotyczyć jedynie podmiotów działających w branży energetycznej, lecz każdego dużego przedsiębiorstwa. Szokująco wysoka jest też zapowiadana 50-proc. stawka opodatkowania. O ile można było spodziewać się jakiegoś nadzwyczajnego mechanizmu, to chyba nikt poza kręgiem osób wtajemniczonych nie zakładał takiego zasięgu i skali dodatkowego opodatkowania - powiedział serwisowi Business Insider Grzegorz Szysz, doradca podatkowy, partner w zespole Kancelaria Prawna w Grant Thornton.
Na zapowiedzi Sasina zareagowała już giełda. Ruchy wskazują na to, że nowy pomysł uderzy nie tylko w budżety dużych firm. Pośrednio odczują go wszyscy Polacy. Jeden z ekspertów w rozmowie z BI ocenił, że marże zostaną zwiększone jeszcze mocniej, co poskutkuje wyższymi cenami, z którymi będą musieli mierzyć się konsumenci.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.