W czerwcu Główny Urząd Statystyczny informował, że pieczywo w ciągu ostatnich 12 miesięcy podrożało już o jedną czwartą (26,5 proc.), co jest efektem podwyżek cen mąki o 34 proc., co z kolei wynika ze skoku cen zbóż (o 74 proc. rok do roku). Pojawiają się nawet głosy, że do końca roku chleb może kosztować nawet 30 zł.
Wiąże się to między innymi z kolejnymi podwyżkami energii w Polsce. Mówi się, że prąd może wzrosnąć nawet... sześciokrotnie. To oznacza, że po kieszeni dostaną Polacy, którzy codziennie kupują pieczywo.
Z powodu bardzo znaczących podwyżek energii podjęliśmy decyzję o wprowadzeniu nowych cen - takie komunikaty zostały właśnie wywieszone we wszystkich piekarniach "Orlikowski" w Lublinie. - Mam nadzieję, że nasza decyzja spotka się z Państwa zrozumieniem. Bez takich zmian nie jesteśmy w stanie funkcjonować.
Na kartce, która zawisła na jednej z piekarni w Lublinie, pojawiły się także dokładne wyliczenia. Obecnie jego lokal zużywa miesięcznie ok. 65 megawatów prądu. Dotychczas jeden megawat kosztował go 307 zł (poza szczytem) i 347 zł (w szczycie). Tylko rok wcześniej było to 170 zł. i 240 zł. Z kolei nowa cena to… 1627 zł i 2132 zł.
Dziś za prąd płacę ok. 60 tys. zł miesięcznie. Niedługo będzie to ponad 300 tys. zł. W dodatku nie wiadomo, czy taka cena się utrzyma, bo w tym tygodniu umów na dostawy prądu w ogóle podpisać nie można. Nie są one zawierane, bo ceny szaleją, z dnia na dzień - mówi "Dziennikowi Wschodniemu" właściciel Marcin Orlikowski.
Podwyżka chleba o 100 procent?
Najpopularniejszy chleb u Orlikowskiego kosztuje dziś 4,40 zł. Jeśli cena za prąd wzrośnie pięciokrotnie, to cena bochenka może wzrosnąć nawet do 8 zł.
W tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć, jak będą się kształtować ceny. Musimy je tak skonstruować, żeby były one akceptowalne dla klientów. To trudne zadanie - przyznaje.