Radio ZET ustaliło, że do końca poprzedniego roku banki udzieliły niepełna 60 tys. kredytów na zakup mieszkania lub domu w ramach rządowego programu "Bezpieczny kredyt 2 proc.". Jednocześnie przyjęto aż dwa razy więcej wniosków.
Ustawowy czas na rozpatrzenie wniosku to jedynie 21 dni. Rozgłośnia podaje tymczasem, że w rzeczywistości zajmuje to nawet... trzy miesiące.
Nie brakuje takich, którzy złożyli wnioski o kredyt 2 proc., a teraz tracą zadatki wpłacone deweloperom i zarezerwowane mieszkania. To dlatego, że mijają uzgodnione w umowach przedwstępnych terminy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kredyt 2 proc. "Przestali odbierać"
Przez zawirowania z kredytami 2 proc. sytuacja wielu rodzin jest wręcz dramatyczna. Pan Rafał z Krakowa wystąpił o takie wparcie do jednego z banków, a dokumenty złożył już w październiku poprzedniego roku.
W listopadzie jego wniosek został przyjęty. Mężczyzna dostał promesę, że bank udzieli mu pożyczki do 4 stycznia.
Tak się jednak nie stało. Mężczyzna znalazł się więc pod ścianą.
W banku przestali odbierać od nas telefon. W tym czasie deweloper, z którym podpisaliśmy umowę przedwstępną, podniósł cenę mieszkania. Musieliśmy dopłacić kolejne 10 tysięcy złotych zadatku. Mamy czas do końca stycznia. Jeśli nie dostaniemy kredytu, deweloper odstąpi od umowy, stracimy 20 tysięcy złotych zadatku i mieszkanie, na które na pewno są już kolejni chętni - powiedział pan Rafał w rozmowie z Radiem ZET.
Podobnych przypadków nie brakuje. Niewątpliwie problemy z kredytami są zmorą wielu Polaków, którzy zabiegają o nowe nieruchomości.