W sieci coraz większą popularnością cieszą się streamy. Polegają na nadawaniu treści na żywo. Streamerzy w tym czasie grają w grę lub komentują jakieś wydarzenia nawiązując interakcję z oglądającymi ich w czasie rzeczywistym widzami. Oglądający mogą płacić swoim idolom datki, które są zbierane na cele charytatywne czy prywatne. Widzowie wpłacali datek poprzez konkretną firmę, ta pieniądze przekazywała streamerowi za ustaloną prowizję.
Taką usługę świadczyła popularna spółka Tip and Donatios. Korzystał z niej min. Kanał Sportowy. Jak podał na Twitterze w sierpniu 2020 roku Krzysztof Stanowski, prowadzący kanał, miesiącami nie wypłacono 20 tys. zebranych na cele charytatywne. Z jego informacji wynika też, że osoby odpowiadające za spółkę nie odpowiadały na żadne próby kontaktu.
Okazuje się, że wśród poszkodowanych znalazła się topka polskich internetowych gwiazd. Wśród nich członkowie słynnej Ekipy (Mini Majk i Patec), Gimper, Popo, czy Kaniowski, osoby, które na pewno są kojarzone przez widzów oglądających streamy.
Śledztwo w tej sprawie przeprowadził youtuber Revo. Z zebranych przez niego informacji wynika, że mowa o pieniądzach nie wypłacanych od 2020 roku. Karol Filipowicz odpowiadający za spółkę Tip and Donations miał początkowo zwalać problemy z wypłatami pieniędzy na pandemię, by potem unikać kontaktu z poszkodowanymi.
Słynna w całym kraju Ekipa również miała problem z wypłatą pieniędzy. Podczas pierwszego lockwodnu na streamach grupa youtuberów zarabiała na pomoc służbie zdrowia. Dwóch członków Ekipy postanowiło odszukać pana Filipowicza, jednak jak się okazuje udało im się go znaleźć, ale nie pod adresami powiązanymi z siedzibą spółki. Gdy udało im się z nim skonfrontować, ten miał powiedzieć, że opóźnienia opłat są winą zewnętrznych systemów, a kilka tygodni wcześniej na Twitterze pisał, że sam został oszukany w tej sprawie. Po bezpośredniej konfrontacji, Ekipie udało się odzyskać pieniądze. Więksi twórcy zaczęli odzyskiwać część płatności lub zaległości w ratach.
Dwóch streamerów próbowało wejść na drogę prawną, jednak sąd nie dopatrzył się w tej historii oszustwa. Sam właściciel spółki obiecał w sierpniu 2020 roku wypłacić zaległości i nie ogłosić upadłości firmy, jednak zbliża się koniec listopada 2021, a wielu wciąż czeka na swoje pieniądze. Czy naprawdę doszło do oszustwa? Tu już zdecydować może tylko sąd. Youtuberzy poinformowali, że w miarę możliwości zwrócą się w tej sprawie do samego Ministerstwa Sprawiedliwości.
Pieniądze stracili nie tylko youtuberzy. Mowa tu oczywiście też o widzach wpłacających datki, których pieniądze nie zostały przeznaczone na dany cel. Sami jednak widzowie zbyt wiele zdziałać nie mogą, ponieważ wpłacali zazwyczaj kwoty od kilku do kilkudziesięciu złotych, a wymiar sprawiedliwości nie zajmuje się tam małymi sprawami.