"Na spadek” – to nowa wersja oszustwa nigeryjskiego, która opiera się na długotrwałej grze psychologicznej. Na czym polega to oszustwo?
Oszustwo "na spadek"
"Przestępca, który podaje się za pełnomocnika lub prawnika rodziny zmarłego, kontaktuje się z ofiarą, najczęściej wykorzystując do tego pocztę elektroniczną - informuje Komenda Główna Policji. - W korespondencji informuje potencjalną ofiarę, że jest ona jedynym żyjącym spadkobiercą dalekiego krewnego, który niedawno zmarł, a z uwagi na to, że nie pozostawił potomstwa, swój ogromny majątek w pozostawionym testamencie przepisał jedynemu mu znanemu krewnemu, czyli wytypowanej już ofierze oszustwa. Fortunę ofiara może podjąć w banku po dopełnieniu kilku formalności i opłaceniu różnych należności, które są jednak niczym, w porównaniu z olbrzymim spadkiem. Oszuści uwiarygodniają całą historię przesyłając pocztą elektroniczną spreparowane certyfikaty i kopie potwierdzeń przelewów" - wyjaśnia KGP.
Ofiarą oszustwa "na spadek” padł Sądeczanin. Przez 2 miesiące korespondował przez internet z mężczyzną, który podawał się za prawnika i pełnomocnika obywatela jednego z państw afrykańskich i przekonywał Sądeczanina, że ten jest jedynym spadkobiercą funduszu inwestycyjnego opiewającego na sumę ponad 8,7 mln dolarów.
Aby dostać pieniądze, mężczyzna musiał zapłacić za wystawienie niezbędnych dokumentów i dopełnienie kilku formalności. „Na numery kont wskazane przez rzekomego pełnomocnika pokrzywdzony wpłacił łącznie ponad 107 tys. euro, czyli około 460 tys. złotych” – podała Komenda Wojewódzka Policji w Krakowie. - W tym przypadku, analogicznie jak w innych odmianach oszustwa nigeryjskiego, prowadzona była gra na czas, która miała na celu jak najdłuższe zwodzenie ofiary i wyłudzenie jak największej kwoty pieniędzy” – dodają funkcjonariusze.
Kiedy mężczyzna zorientował się, że padł ofiarą oszustwa, zawiadomił policję. Trwa postępowanie w tej sprawie. Przestępcy grozi 8 lat więzienia.