Okazuje się, że dochody księży mogą bardzo różnić się w zależności od konkretnej parafii. O tym, jak kształtują się w dużych miastach, w wywiadzie udzielonym Tygodnikowi Powszechnemu mówi ks. Leszek Slipek, który na co dzień jest proboszczem parafii pod wezwaniem św. Andrzeja Apostoła w Warszawie.
Duchowny przyznaje, że pensja jaką zarabiają księża nie jest zbyt wysoka i waha się w granicach 2 - 3,5 tysięcy brutto, a jej wysokość zależna jest od wielu czynników.
Czytaj także: Ksiądz o spowiedzi. Jego zdaniem tak należy to zrobić
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oprócz stałej, comiesięcznej pensji, księża mają możliwość "dorobić". Kolęda czy wypominki to okazje do podreperowania budżetu i jak przyznaje ksiądz Slipek w rozmowie z TP:
Czasem, jak dojdą wypominki związane z modlitwą za zmarłych, to wpadnie jeszcze ze dwa tysiące złotych.
Co składa się na te kwoty? Warszawski proboszcz podaje je wprost, choć przyznaje, że mogą się różnić zależnie od miasta czy parafii. Kolęda to dochód rzędu 30 tysięcy złotych, z czego 20 procent trafia do samych księży, reszt idzie na parafię. Wiadomo też, ile trafia na tacę. Miesięcznie to nawet 18 tysięcy złotych, do tego w przypadku niektórych parafii dochodzą wpływy z wynajmu nieruchomości.
Oprócz wpływów ksiądz Slipek mówi też o wydatkach jakie ponosi kościół. Księża muszą sami opłacić sobie ZUS i inne opłaty skarbowe, do tego dochodzą składki emerytalne. Ksiądz wylicza też pensje dla gospodyń i osób pracujących w zakrystii, na które przeznacza miesięcznie około 10 tysięcy złotych. Nie kryje też, że każdy z księży w jego parafii ma osobiste auto. Za paliwo księża płacą w połowie z osobistych pieniędzy. Drugą część kosztów pokrywa parafia.
Czytaj także: Ksiądz skazany. Pierwszy taki wyrok w Polsce