Zautomatyzowana usługa
Pierwszym, co rzuca się w oczy w momencie, kiedy wchodzimy do wegetariańskiego baru mlecznego, są automaty do zamówień.
To zdecydowane ułatwienie dla obcokrajowców, których w centrum Warszawy nie brakuje. Oprócz języka polskiego dostępne są język angielski i ukraiński.
Kolejnym elementem są wyświetlacze, na których jest wyświetlane aktualne menu oraz ekrany z numerkami zamówień. Przez to słynnego "ruskie raz!" tutaj nie usłyszymy. Poza tym pierogów ruskich tu nie ma, są natomiast ukraińskie.
Po pierwszym wrażeniu nowoczesności dostrzegamy, że reszta przestrzeni nie różni się specjalnie od innych barów mlecznych. Są tu "chyboczące się" stoły pokryte materiałem imitującym ceratę i drewniane krzesła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W menu gulasz, wrap i tortilla
Takie dania, jak wrap czy tortilla nie brzmią jak standardowa pozycja z menu baru mlecznego, prawda?
Ale tutaj je znajdziemy - jest wrap z pastą z fasoli i tortilla z brokułami (13,02 zł). Są też kotlety - jajeczne z sosem szczypiorkowym i jaglano-pieczarkowe z sosem pieczarkowym.
Jeśli macie ochotę na klasyk to możecie sięgnąć po gulasz warzywny lub ciecierzycę po bretońsku, za którą trzeba zapłacić 14,38 zł. Gołąbki też są - z soczewicy z sosem pomidorowym w cenie 13,50 zł.
Obiad za 30 złotych. Dużo jak na bar mleczny?
Podeszliśmy do automatu, żeby zamówić jedzenie. Oczywiście dla osób, które wolą płacić gotówką, dostępne są tradycyjne kasy. Zdecydowaliśmy się na gulasz warzywny (12,35 zł) z ryżem (2,73 zł porcja) a do tego naleśniki z serem camembert (10,76 zł). Do picia nieodłączny element menu w każdym barze mlecznym - kompot (1,97 zł). Za całość, z podwójną porcją ryżu, zapłaciliśmy 30,54 zł.
Czy to dużo? Warto zaznaczyć, że nasz obiad składał się z dwóch regularnych dań, nie było w nim natomiast zupy. A ta jest dostępna i to nawet w kilku wariantach. W dzień naszej wizyty w menu był krupnik (6,73 zł), pomidorowa z makaronem lub ryżem (5,92 zł) oraz krem z dyni (7,82 zł)
Pamiętajmy też, że za 30 złotych kupiliśmy dwa dania, w pełni wystarczające na dwa osobne posiłki. Były tak sycące, że jeden z naleśników zabraliśmy na wynos.
Wygląda na to, że da się zjeść w samym sercu Warszawy dwudaniowy obiad za niespełna 30 złotych. Jeśli wystarczy nam jeden posiłek - będzie to maksymalnie 15 zł. Chyba, że dobierzemy zupę. Wówczas zapłacimy niespełna 20 zł.
I mięsa nam wcale w tym miejscu nie brakowało. Dlaczego? W końcu z definicji bar mleczny jest lokalem samoobsługowym, bezalkoholowym, a jego menu składa się głównie z posiłków mleczno-nabiałowo-jarskich. I tych tutaj nie brakuje. Oprócz naleśników są cztery rodzaje pierogów (od 17,21 zł do 18,75 zł) oraz leniwe (12,18 zł).
Mięsa jemy mało, będziemy jeść jeszcze mniej
Tendencja do ograniczania spożywania mięsa widoczna jest zwłaszcza wśród młodych osób. Według raportu Fundacji im. Heinricha Bölla w Warszawie oraz Fundacji Instytut na rzecz Ekorozwoju "Atlas Mięsa" z 2022 roku, aż 44 proc. badanych Polaków w wieku 15-29 lat deklaruje zmniejszanie ilości spożywanego mięsa.
Co więcej, 1/3 badanych, niezależnie od obecnej częstości jedzenia mięsa, deklaruje, że w przyszłości zrezygnuje (4 proc.) lub ograniczy (27 proc.) jego spożycie.
Mięso może być też dla nas coraz rzadziej dostępne ze względów finansowych - koszty jego produkcji nie należą do najniższych. I nie chodzi tutaj tylko o kwestie klimatyczne.
Samo wytworzenie produktu, jakim jest mięso, zależne jest od kosztów składników pasz oraz mediów. A te cały czas rosną, w wyniku m.in. wojny, a także suszy czy chorób zwierząt.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.