Sezon na truskawki trwa w najlepsze. Niektórzy przyrządzają je na obiad, inni jedzą bez niczego. Wielu Polaków powoli zaczyna przygotowywać się do przyrządzania przetworów na zimę. Niestety, inflacja szaleje, a wraz z nią rosną ceny za owoce i warzywa.
Patent na tańsze truskawki zdradził jeden z plantatorów. Po co przepłacać, skoro można samemu wybrać się do gospodarza i zaoszczędzić nawet ponad połowę tego, ile trzeba zapłacić na targowisku.
Zamiast 400 to 200 złotych za truskawki
Jak podaje "Dziennik Wschodni", dziennikarze serwisu wybrali się do jednego z gospodarstw w województwie lubelskim po truskawki. Najpierw uprzedzili, że przyjadą. Nie musieli długo czekać na odpowiedź. "Zapraszam serdecznie" - powiedział szczęśliwy rolnik.
Gospodarz wpuszcza obcych na pole. Pozwala im zbierać truskawki samodzielnie. Tyle, ile uzbierają, za tyle muszą mu zapłacić. Ceny są jednak nieporównywalnie niższe, niż te sklepowe.
W piątek na polu byliśmy 2,5 godziny. W sobotę 1,5 godziny. W sumie udało się bez pośpiechu uzbierać 57 kg owoców. "3,50 zł" - słyszymy gdy przychodzi do płacenia - czytamy w relacji z wycieczki na wieś.
Czytaj także: Nigdy nie trzymaj tak truskawek. Zgniją w mig
W sumie zebrane truskawki kosztowały 200 złotych. Cena na targu, nie mówiąc już o sklepie, byłaby znacznie wyższa. Na lubelskich straganach za kilogram najtaniej płaci się ok. 8 złotych. Jest to jednak i tak bardzo okazyjna cena. Średnio jest to 12-14 zł/kg.
Jeśli przyjąć tę stawkę, a trzeba zauważyć że przecież sprzedawane są także po wyższych cenach, to wspomniane 57 kg truskawek kosztowałoby 456 złotych. To cena soków, powideł, kompotów czy dżemów na zimę.
Patent na tanie truskawki i wszyscy są zadowoleni. "Klient płaci mniej za owoce, a rolnik i tak jest zadowolony. Nie musi owoców zawozić na targ czy do skupu" - wyznała serwisowi pani Anna, która od lat stosuje tę metodę.