Posłowie PiS uważają, że powołanie nowego instytutu to dobry pomysł. "Fakt" donosi, że na działanie tego podmiotu szłoby rocznie aż 30 milionów złotych.
Na czele Polskiego Instytutu Rodziny i Demografii miałby stanąć prezes z uprawnieniami prokuratorskimi, któremu towarzyszyłaby dziewięcioosobowa rada. Jej członkowie otrzymywaliby niemałe diety - nawet 9 tys. zł miesięcznie.
To kolejna atrapa, PiS chce stworzyć dodatkowe miejsca pracy dla swoich ludzi - mówi "Faktowi" posłanka Polski 2050 Hanna Gill-Piątek.
Czytaj także: Skandal w Gdańsku. Nauczycielka i jej rada dla uczennic
Czym zajmowałby się Polski Instytut Rodziny i Demografii?
"Fakt" podkreśla, że stworzeniem instytutu właśnie zajął się Sejm. Przekazano ponadto, że nowy podmiot miałby między innymi analizować, jak wprowadzane prawo będzie wpływać na sytuację rodzin, a także tworzyć nowe programy prorodzinne.
Obecnie takie zadania wykonuje Ministerstwo Rodziny. W związku z tym niektórych może dziwić pomysł powołania do życia nowego podmiotu, tym bardziej że nie jest to tania sprawa.