Coraz częściej można usłyszeć o rosnącej liczbie kradzieży. Tak niektórzy próbują sobie "radzić" w okresie wszechobecnej drożyzny. - Kiedyś ginęły raczej droższe produkty, a teraz wszystko, co tylko zmieści się do kieszeni, ludzie kradną nawet bułki - powiedziała "Gazecie Pomorskiej" kasjerka z Biedronki na jednym z bydgoskich osiedli.
Nieraz złodzieje wpadają. Zwykle, jeśli raz uda im się coś ukraść, próbują następnego dnia lub w najbliższym czasie i wtedy już ochrona ma ich na oku - dodała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pomorska" próbowała ustalić, jakie straty ponoszą poszczególne sklepy w związku z kradzieżami. Przedstawiciele poszczególnych sieci nie chcą otwarcie o tym mówić. Otrzymali jedynie odpowiedź z Lidla.
W naszych sklepach mają miejsce drobne kradzieże, ale ich skala jest niewielka i ciągle się zmniejsza - poinformowano w oficjalnej odpowiedzi.
Koszmarne statystyki dot. kradzieży
Niestety, ze statystyk wynika, że kradzieże w sklepach to coraz większa zmora branży handlowej. Najgorzej bywa w małych sklepach osiedlowych.
Z danych Komendy Głównej Policji (KGP) wynika, że od stycznia do października 2022 stwierdzono 26 030 przestępstw kradzieży w sklepach. To o 29,5 więcej, niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy takich przypadków odnotowano 20 107. W porównaniu do statystyk z 2020 roku doszło do skoku o 58,8 procent. Wówczas zarejestrowano 16 387 przestępstw kradzieży w sklepach - przekazuje radiozet.pl.
Rozgłośnia przywołuje opinię Macieja Tygielskiego, eksperta branży retailowej z Grupy SkipWish. Zauważa on, że wzrost przestępstw kradzieży to duży problem społeczny, a jednocześnie podkreśla, że nie jest to zaskoczenie. Ludzie zaczęli kraść na większą skalę, co wyraźnie wskazuje na to, iż społeczeństwo poważnie odczuwa skutki coraz wyższych kosztów życia (czytaj więcej >>>).