Październikowe wybory 2023 do Parlamentu zbliżają się wielkimi krokami. PiS w swoim programie wyborczym zamieścił postulat o darmowych lekach m.in. dla seniorów powyżej 65. roku życia. Jak to obecnie wygląda? Z czym mierzą się seniorzy w aptekach?
Teraz do "Gazety Wyborczej" zgłosił się pan Ryszard z Rybnika. 71-latek nie ukrywał, że w trakcie ostatnich zakupów dostał w aptece prawdziwy "paragon grozy". Kupował tam konieczne leki, zapisane przez lekarza na 10-dniową kurację. W jego organizmie wykryto bakterię o nazwie helicobacter pylori.
Gdy farmaceutka podała mu paragon, to aż zjeżył mu się włos na głowie. Na rachunku widniała kwota 435 zł 98 gr.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Senior uderza w PiS. Taki rachunek dostał za leki z apteki
Pełen optymizmu zapytałem (w gabinecie lekarskim - przyp. red.) o darmowe lekarstwa dla seniorów. W odpowiedzi uśmiech i szczera odpowiedź: "te za dwa złote od bólu" - mówił pan Ryszard dla "GW".
71-latek nie ukrywał, że to tylko niektóre z tabletek, jakie kupuje. "Bo od lat zażywa leki kardiologiczne, które kosztują jakieś 150-180 zł. Z kolei jego żona ma problemy z kończynami i kręgosłupem, ostatnio za jeden zastrzyk zapłaciła blisko 600 złotych. Sporo, jak na budżet emerytów" - czytamy na "Gazeta Wyborcza".
Gdy tylko pan Ryszard zobaczył plakaty wyborcze pewnego kandydata z PiS do Sejmu, gdzie ten wspominał o darmowych lekach dla seniorów, to aż się w nim zagotowało. Nie wytrzymał. Opublikował w internecie swój "paragon grozy" z apteki.
Kiedy tylko to hasło się pojawiło, zdawałem sobie sprawę, że darmowe leki dla seniorów to wyborcza propaganda partii rządzącej, czyli PiS. Zresztą jestem osobą świadomą i wiem, że nie ma "darmowych" prezentów od państwa, za wszystkie i tak płacimy my, podatnicy - podał 71-latek dla "GW".