Ceny rosną, a to nie wróży dobrze. Realna siła nabywcza pieniądza jest coraz niższa, a to oznacza, że kupujemy mniej za tę samą kwotę.
Polacy próbują się przed tym bronić i zamiast w skarpecie czy w skrytce, oszczędności trzymają w banku. Niestety ciężko jest znaleźć ofertę, w której znajdziemy lokatę oprocentowaną powyżej 1 proc. w skali roku. A to oznacza, że tracimy, bo pieniądze na lokacie się nie mnożą, a inflacja cały czas rośnie. W ostatnich miesiącach mieliśmy największy wzrost cen w Europie.
Sprawdźmy, ile tak naprawdę tracimy na lokacie. Jeżeli na początku 2020 roku wpłaciliśmy na lokatę 10 tys. zł, to po roku zyskamy 150 zł odsetek. Tylko że jest to zysk nominalny. W rzeczywistości nasz "zysk" realny wyniesie... minus 174 zł. Powód? Inflacja. NBP prognozuje, że wzrost cen w tym roku wyniesie 3,3 proc. Jeśli zatem wypłacimy pieniądze pod koniec roku, będziemy mogli kupić za nie mniej.
Mimo tego Polacy trzymają coraz więcej pieniędzy w bankach. Wartość pieniędzy trzymanych na lokatach, wzrosła w okresie styczeń-lipiec o 55 mld zł i wynosiła w lipcu 874,6 mld zł.
A ile wszyscy tracimy? Jeśli średnie oprocentowanie 12-miesięcznych lokat w lipcu wynosiło 0,2 proc., to przy łącznej kwocie depozytów 874,6 mld zł po roku realna strata wyniesie 19,6 mld zł. A od tego trzeba jeszcze zapłacić podatek. Warto też wspomnieć, że większość z tych depozytów to pieniądze trzymane na rachunkach bieżących, które mają praktycznie zerowe oprocentowanie
W wyliczeniach przyjęto inflację na poziomie celu NBP, czyli 2,5 proc. w skali roku. W rzeczywistości ceny mogą wzrosnąć bardziej (prognoza inflacji NBP na 2020 rok to 3,3 proc.).