Przed kilkoma dniami ukraiński szef MSZ zapowiedział zaostrzenie polityki kraju wobec uciekinierów wojennych. Jej celem ma być zmuszenie do powrotu nawet kilkuset tysięcy mężczyzn, którzy po wybuchu wojny opuścili kraj. Jak się jednak okazuje, może spowodować to ogromny kryzys w polskiej branży budowlanej, w której to pracuje wielu Ukraińców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sytuacja wygląda tak, że cały czas mamy zapotrzebowanie na budowlańców, nie ma rąk do pracy. Brakuje po prostu fachowców. Ci, którzy mieli doświadczenie, wyjechali z kraju i pracują poza granicami. U nas doszło do tego, że to Ukraińcy napędzają gospodarkę. Obecnie jest ich w kraju ok. 400 tys. U nas na budowie 50 proc. to pracownicy z Ukrainy. Pracują głównie cieśle, zbrojarze i tynkarze. - przytacza słowa jednego z kierowników budowy "Fakt".
Powrót Ukraińców do kraju może wstrzymać polskie budowy
Z tego powodu podobnie jak po wybuchu wojny w 2022 roku, ponownie zaczęto mówić o załamaniu polskiej branży budowlanej. Ta z uwagi na brak rąk do pracy od wielu lat wspomagała się pracą Ukraińców. Tych jednak po wybuchu wojny znacząco ubyło i jak się okazuje, problem ten może powrócić właśnie teraz.
Ci, którzy zostali w Polsce przed dwoma laty, tym razem mogą nie mieć już wyboru. Oznacza to, że z polskich placów budowy może ubyć kilkadziesiąt tysięcy pracowników. Co będzie luką bardzo trudną do zapełnienia. Nie jest bowiem tajemnicą, że doświadczeni Polacy nie chcą tak ciężko pracować za niekonkurencyjne względem Zachodu stawki.
Jeśli pracownicy z Ukrainy wyjadą, to trzeba będzie ściągnąć nowe osoby z innych krajów i zapewnić im godne warunki. A to nie takie proste. Przez ten czas, kiedy nie będzie ludzi do pracy w jakimś zakresie stanie budownictwo w Warszawie. Wzrosną ceny usług, a inwestorom nie będzie się opłacało budować. Jednym słowem pojawi się więcej problemów niż pożytku. Wolelibyśmy tego uniknąć - mówił "Faktowi" warszawski majster.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.