Wielki Buczek, niewielka wieś w powiecie złotowskim, ma 350 mieszkańców i świeżo wyremontowaną drogę powiatową po której jadąc. kierowcy chętnie zwiększają prędkość.
Sołtyska wsi, Grażyna Krzyżańska wpadła na niecodzienny pomysł jak pohamować zapędy kierowców i w swoim ogrodzie ustawiła... fotoradar.
Nie ma dziur, a od strony Rychtala jest z górki, więc niektórzy się rozpędzają. A ja akurat jestem pośrodku wioski i widzę, że jadą trochę za szybko - tłumaczy sołtyska w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I przyznaje, że fotoradar stojący w jej ogrodzie to jedynie obudowa i nikt nie wystawia mandatów za przekroczenie w tym miejscu prędkości. Jej mąż kupił go od znajomego i jak przyznaje taki sposób dyscyplinowania kierowców działa, szczególnie na obcych.
Inicjatywę sołtyski chwali także wicemarszałek województwa, Krzysztof Grabowski. "Choć w środku nie ma urządzeń mierzących prędkość to jednak wielu przejezdnych na widok radaru zwalnia i jest bezpieczniej" - napisał na swoim facebooku.
Czytaj także: Montują je przy drogach. "Polecą" prawka
Monika Niżniak, rzeczniczka Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, który odpowiada za wszystkie fotoradary w Polsce potwierdza, że takie działanie nie jest prawnie zabronione i jeśli tylko fotoradar nie zajmuje pasa ruchu, za to znajduje się na prywatnej posesji, może tam stać bez najmniejszego problemu.
W rozmowie z dziennikarzami "Gazety Wyborczej" dodaje, że nie wiadomo ile tego typu pustych budek markujących fotoradary faktycznie stoi w Polsce. GITD nie prowadzi tego rodzaju statystyk, a o ich istnieniu najczęściej urząd dowiaduje się właśnie z mediów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.