W odpowiedzi na rzekomą zmowę Putin zapowiedział częste kontrole i dotkliwe kary dla detalistów. W odpowiedzi na apel Federalna Służba Antymonopolowa zaczęła sprawdzać największe z rosyjskich sieci handlowych. Urząd bada, czy sieci faktycznie zawierały między sobą niekorzystne dla klientów porozumienia.
Kreml tłumaczy naloty "chęcią zapobieżenia nieuzasadnionemu wzrostowi kosztów społecznie ważnych produktów spożywczych". Przyłapane na gorącym uczynku sieci mogą zostać objęte karą odpowiadającą 15 proc. ich rocznych obrotów.
O prawdziwości zarzutów nie dowiemy się pewnie nigdy. Prawdziwym jest jednak stwierdzenie, że w Rosji panuje szalona inflacja żywności. Jak donosi "Rzeczpospolita", osiąga ona poziomy najwyższe od 6 lat.
Według Federalnej Służby Statystyki Państwowej (ROSSTAT), dynamika cen żywności wyniosła w lipcu 8,14 proc., a inflacja konsumencka 6,46 proc. Obywatele szacują zaś wzrost cen nawet na 15 proc.
Według danych ROSSTAT tylko w ciągu ostatniego roku cukier podrożał w Rosji aż o 41,3 proc., ojej słonecznikowy o 27,3 proc., kurczaki o 18,9 proc, makaron o 8,2 proc. a chleb o 7,8 proc.
Czytaj także: Zakupy na wypadek końca świata. Władimir Putin się zbroi
Jak czytamy, część sieci utrudniało prace kontrolerom. Tak działo się chociażby w rosyjskim Magnicie, którego menedżerowie mają zostać pociągnięci do odpowiedzialności administracyjnej.
Przypomnijmy, że inflacja w Rosji ma też drugie dno. Agencja TASS informowała niedawno, że Rosjan opanowała prawdziwa gorączka złota. Tylko w drugim kwartale 2021 r. rosyjscy inwestorzy detaliczni kupili 1,4 tony sztabek złota i złotych monet.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.