W New Port można zjeść pizzę, brytyjskie fish and chips a także polskie dania, jak schabowy czy też pozycje dla wegetarian - choćby stek z kalafiora. A raczej można było. 2 stycznia restauracja była otwarta po raz ostatni.
Właścicielka lokalu zaznacza, że wszystkie rachunki płaciła w terminie, jednak rosnąca cena za jednostkę gazu przekroczyła jej najśmielsze oczekiwania.
Dopłata była spodziewana. Zużyliśmy dużo. Ale powinna sięgać 15 tys. zł według naszych założeń i braku podwyżek. Baliśmy się prądu, a przyszedł gaz - wyznała właścicielka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na profilu restauracji na Facebooku pojawił się pożegnalny post.
Gaz podrożał dla nas w 2022 siedmiokrotnie. Już wcześniej walczyliśmy o przetrwanie mierząc się z wysokimi cenami benzyny, prądu, inflacją oraz zmieniającym się VAT-em. Zmagaliśmy się z rosnącymi kosztami i jednocześnie nie chcieliśmy i nie byliśmy w stanie przerzucić ich w całości na Was. Po uwzględnieniu wszystkich podwyżek musielibyśmy od 1.01.2023 roku podwyższyć cenę każdej pozycji w menu o około 15 zł! I tak odpowiednio: frytki powinny kosztować 30 zł, burgery od 41zł, pizze od 40 zł, danie dnia 50 zł, danie z karty od 55zł, zupa 27 zł - czytamy we wpisie na Facebooku restauracji.
Właścicielka New Port przyznaje, że zapewne niebawem takie ceny pojawią się wszędzie, ale przy obecnych zarobkach czy wydatkach nikogo nie będzie stać na posiłek w restauracji, czy nawet zamówienie pizzy do domu.
Klienci i przedsiębiorcy zrozpaczeni
Pod wpisem w mediach społecznościowych pojawiły się dziesiątki komentarzy. Wszyscy rozpaczali, choć niekoniecznie z tych samych powodów. Klienci - bo zamknięto ich ulubiony lokal. Przedsiębiorcy z innych branż bo...także nie radzą sobie z rachunkami.
Jest mi ogromnie przykro, tak po ludzku... Bo włożyliście w to miejsce dużo serca. Takich opłat nie jest w stanie dźwignąć żaden mały przedsiębiorca. Szkoda, że New Port znika z mapy. Życzę powodzenia i może do zobaczenia kiedyś - napisała Agnieszka.
To nie może być prawda (...) Płakać się chce - przyznała Kamila.
Wśród komentujących pojawiły się także osoby, które same prowadzą własne biznesy. Ilona zauważyła, że covid i lockdown zmusiły ją do zamknięcia małej firmy koncertowej, którą prowadziła od 2012 roku. Z kolei Sylwia przyznała, że jej rachunki za gaz również są kosmiczne i zastanawia się nad zamknięciem swojej kwiaciarni.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.