Polacy nadużywają zwolnień lekarskich - wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Niektórzy pracownicy traktują "L4" jak urlop i dodatkowe dni wolne wykorzystują na odpoczynek, remonty czy inne aktywności, na które na co dzień nie mają czasu.
Czytaj także: Zaczęło się. Urzędnicy masowo pukają do drzwi Polaków
Od stycznia do września tego roku w całym kraju pracownicy ZUS przeprowadzili 336,9 tys. kontroli zwolnień, w wyniku których obniżyli lub wstrzymali zasiłki chorobowe opiewające na łączną kwotę ponad 129 mln.
Remont albo wakacje. Tak Polacy wykorzystują L4
Sam lubelski oddział ZUS przyłapał w tym roku 214 nieuczciwych pracowników. Cofnięto im zasiłki na ponad 360 tys. zł. Dlaczego Polacy na potęgę oszukują zarówno ZUS, jak i swoich pracodawców?
Czytaj także: Zmiany ws. zwolnienia L4. Pracownicy muszą to wiedzieć
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polacy są narodem pracowitym, więc najczęściej zwolnienia lekarskie bierze się po to, aby zrobić remont w domu. Albo jeśli osoba pracuje w firmie "A", a dostaje fuchę w firmie "B". W firmie "A" szef nie chce dać kilku dni urlopu, to wtedy biorą zwolnienie lekarskie i pracują w firmie "B" - tłumaczy "Dziennikowi Wschodniemu" Maciej Raszewski, rzecznik prasowy lubelskiego oddziału ZUS.
Ostatnia, również częsta praktyka, to branie zwolnienia lekarskiego, bo szef nie chciał dać urlopu, a są już wykupione wczasy za granicą, których nie można odwołać - dodaje Raszewski.
Rzecznik podkreśla, że "L4" jest zaświadczeniem o czasowej niezdolności do pracy. W tym okresie nie wolno nam pracować, ani w innej firmie, ani w domu. Zwolnienie to czas, który mamy poświęcić na leczenie. Jeśli urzędnik odkryje, że nieprawidłowo je wykorzystujemy, może cofnąć zwolnienie, wówczas zasiłek chorobowy należy zwrócić.
Podstawą kontroli przeprowadzanych przez ZUS są często donosy "życzliwych". Oprócz tego urzędnicy losują pulę zwolnień i osobiście odwiedzają wylosowane osoby, weryfikując, czy znajdują się one pod wskazanym lekarzowi adresem.