Jeszcze przed objęciem stanowiska Ministy Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zapowiadała na antenie TVN24, że temat wdowiej renty jest dla niej bardzo ważny.
Kiedy znika druga osoba, nie znika połowa kosztów utrzymania gospodarstwa domowego. Dlatego będziemy popierać projekt znajdujący się w Sejmie, będziemy też proponować własne rozwiązania dotyczące renty wdowiej.
Po tych zapewnieniach temat ucichł. Teraz wraca, ale nadal brakuje konkretów. Sebastian Gajewski wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej w rozmowie z PAP zapewnił, że wśród priorytetów jego resortu jest wprowadzenie renty wdowiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Należy jednak pamiętać, że inicjatywy te nie wyczerpują całej polityki wobec osób starszych, w tym także osób starszych, które znajdują się w trudnej sytuacji życiowej po stracie małżonka" - zaznaczył Gajewski.
Obecnie w małżeństwie emerytów po śmierci jednego drugie może zachować swoją emeryturę albo z niej zrezygnować i wybrać rentę rodzinną. Renta wdowia z całą pewnością podreperuje budżety emerytów, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji i stracili najbliższą osobę.
Obywatelski projekt ustawy o rencie wdowiej przewiduje, że wdowa lub wdowiec będą mogli albo zachować swoją emeryturę, a do tego uzyskać dodatek 50 procent renty po zmarłym małżonku. Albo wybrać rentę po zmarłym i dostać 50 procent swojej emerytury.
Niestety według wstępnych ustaleń tak wysokich progów wypłat nie będzie. Wdowia renta ma wynosić 20 procent emerytury małżonka. Projekt ustawy zakłada jednak "model kroczący" czyli zwiększanie wypłacanej kwoty rok do roku. Cięcia w projekcie ustawy są najprawdopodobniej spowodowane z napiętym budżetem państwa.
Wiadomo też, że łączna kwota świadczenia (czyli sumy emerytury i renty wdowiej) nie może przekroczyć 8900 brutto – czyli trzykrotności przeciętnej emerytury.
Według szacunków nowe świadczenie objęłoby około 1,5 mln wdów i wdowców.