Nietypowe ogłoszenie o pracę pojawiło się na stronach motoryzacyjnych na rosyjskim Kubaniu, regionie położonym obok granicy z Ukrainą. Zaledwie kilkaset kilometrów od rosyjskiego obwodu rostowskiego znajduje się ukraiński Donbas, gdzie toczą się najcięższe walki.
Pilna rekrutacja w Rosji
Jak czytamy, firmy transportowe pilnie poszukują kierowców, którzy mają kategorie prawa jazdy C i E, czyli mogą prowadzić duże ciężarówki z przyczepą. Od kandydatów wymaga się doświadczenia w prowadzeniu takich pojazdów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W dalszej treści ogłoszenia pracodawca nie owija w bawełnę i wprost pisze, do czego zostaną przeznaczeni nowozatrudnieni kierowcy. Mają oni przewozić ciała zmarłych rosyjskich żołnierzy ze "strefy operacji specjalnej" (czyli z wojny w Ukrainie) do Rostowa nad Donem.
Ładowanie ciał odbywa się za pomocą pracowników kostnic i placówek medycznych. Ponadto kierowca musi sporządzać odpowiednią dokumentację, m.in. karty drogowe - czytamy w ogłoszeniu.
Czytaj także: Próbują uciec z Ukrainy. Boją się dwóch rzeczy
"Swoich nie porzucamy"
Kierowcom za taką pracę oferują 100 tys. rubli miesięcznie (ok. 5,3 tys. złotych) i zabezpieczenie przed mobilizacją na czas wykonania zadań przewozowych. Ogłoszenie kończy się słynnym w Rosji propagandowym powiedzeniem: "Swoich nie porzucamy".
Andrij Jusow, przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) powiedział wcześniej, że rosyjskie wojska na Ukrainie mają problemy z amunicją, choć w Bachmucie i Awdijiwce w Donbasie jej nie żałują, a straty w składzie osobowym i sprzęcie są "ogromne".
W poniedziałek rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby poinformował, że rosyjskie siły na Ukrainie tylko od grudnia straciły ponad 100 tys. żołnierzy, w tym 20 tys. zabitych. Jak dodał, rosyjska ofensywa w Donbasie straciła impet i okazała się porażką, zaś Ukraińcy będą gotowi do kontrofensywy.