Michaił Fridman urodził się we Lwowie, a jego rodzice mają ukraińskie obywatelstwo. Gigantycznych pieniędzy dorobił się na bankowości i energetyce. Dziś rosyjski oligarcha narzeka na europejskie sankcje.
Założyciel Alfa Banku w rozmowie z Bloomergiem opisuje, że od czasu nałożenia na niego obostrzeń, zupełnie nie potrafi odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Podkreśla, że nie stać go nawet na sprzątaczkę, która pomogłaby utrzymać mu w czystości jego londyńską rezydencję.
Może sam powinienem posprzątać? W porządku, jako student mieszkałem w małym pokoju w akademiku z czterema innymi chłopakami. Ale po 35 latach to będzie szok – podkreśla Fridman.
Czytaj także: Niepokojące wideo z Gruzji. To Rosjanie
Rosyjski miliarder ma zakaz opuszczania Londynu. "Czuję się tu jak więzień"
Mimo faktu, że miliarder jako jeden z pierwszych potępił wojnę i obiecał wpłatę 10 mln dolarów (ok. 42 mln zł) na rzecz uchodźców z Ukrainy, nie ominęły go europejskie sankcje nałożone na rosyjskich oligarchów. Teraz Fridman utyskuje, że jego karty bankowe zostały zablokowane, a on sam musi ograniczyć wydatki do 3,3 tys. dolarów (ok. 14 tys. zł) miesięcznie. Obostrzenia obejmują także chociażby zakaz podróży.
Jestem tu więźniem. (…) Kiedy się dowiedziałem o sankcjach, byłem w kompletnym szoku. Prawie nie rozumiałem, co mówi do mnie mój prawnik – zaznacza w rozmowie z Bloombergiem.
Czytaj także: Rosyjscy szpiedzy zatrzymani na Słowacji
Oligarcha rozżalony sankcjami. "Jeżeli UE myśli, że mogę kazać Putinowi przerwać wojnę, to mamy kłopot"
Fridman opisuje, że poza swoją londyńską posiadłością, domem w Moskwie i mieszkaniem dla rodziców na Łotwie, nie ma żadnej innej nieruchomości. Ma nie posiadać ani jachtu, ani samolotu, które można byłoby przejąć.
Oligarcha twierdzi, że niesłusznie znalazł się na celowniku brytyjskich władz. Twierdzi, że padł ofiarą – jego zdaniem – błędnego przekonania, że miliarderzy mają jakikolwiek wpływ na Władimira Putina.
Jeżeli ludzie w Unii Europejskiej myślą, że w związku z sankcjami mogę udać się do Putina i powiedzieć mu, żeby przerwał wojnę, to obawiam się, że wszyscy mamy kłopot. Oznacza to, że ci, którzy podejmują takie decyzje, kompletnie nie rozumieją jak działa Rosja. I to jest niebezpieczne – podkreśla Fridman.
Miliarder podkreśla także, że nigdy nie spotykał się z Putinem sam na sam. Do wizyt miało dochodzić tylko w ramach spotkań prezydenta z grupami liderów biznesu. Fridman twierdzi jednak, że to właściwie bez znaczenia.
Odległość władzy między Putinem a kimkolwiek innym jest jak odległość między Ziemią a kosmosem – ocenia.
Czytaj także: Nie do wiary. Oto nowy łup Rosjan. Nawet to kradną
Obejrzyj poniżej: Sankcje już przynoszą efekty. "Oligarchowie zaczynają odsuwać się od Putina"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.