Typową reakcją na pytanie o wysokość zarobków jest przyznanie się do tego, ile zarabia się w obecnej pracy. Dopiero później mówimy, ile chcielibyśmy zarabiać w nowym miejscu.
To błąd – uważa Ramit Sethi, autor książek o zarządzaniu pieniędzmi.
Pytanie o zarobki. Nie musi być kłopotliwe, jeżeli dobrze to rozegramy
Tim Ferriss w swoim podcaście "The Tim Ferriss Show" przytacza kilka lekcji Sethiego dostępnych w sieci. Dotyczą one właśnie rozmów o pracę. Zdaniem ekspertów, mówienie rekruterowi o naszych obecnych zarobkach może działać na naszą niekorzyść. Są jednak sposoby na to, żeby wybrnąć z takiej sytuacji z klasą.
Ramit Sethi wskazuje, że zazwyczaj pracodawca ma do wydania na konkretne stanowisko X złotych w ciągu roku. Gdyby dowie się, że do tej pory zarabialiśmy znacznie mniej, może zaoferować sumę niższą niż X, która jednocześnie zrobi na nas wrażenie. Ogranicza to mocno nasze możliwości negocjacji.
Zdaniem eksperta podczas pytania o wysokość wynagrodzenia należy naśladować polityków. Sethi twierdzi, że najlepszym sposobem będzie unikanie bezpośredniej odpowiedzi. Ekspert radzi, żeby przygotować sobie kilka zdań wcześniej.
Bardzo chętnie porozmawiam o pieniądzach trochę później, na razie chcę przekonać się, że dobrze ze sobą współgramy. Podejrzewam, że myślisz podobnie – to jedna z przykładowych odpowiedzi.
Sethi podkreśla, że taka odpowiedź wskazuje, że jesteśmy pewni siebie. Może także sugerować pracodawcy, że otrzymaliśmy już kilka innych ofert.
Jak odpowiadać na pytanie o wynagrodzenie? Kluczowa wskazówka
Najlepiej jest odłożyć negocjacje na temat wynagrodzenia na moment, w którym otrzyma się konkretną ofertę dotyczącą zatrudnienia. Tego samego zdania jest konsultantka HR Lynn Taylor. Czasem może jednak zdarzyć się, że natrafimy na dociekliwego rozmówcę.
Wtedy odpowiedzieć należy zgodnie z prawdą, dodając wyjaśnienie. Polega ono na zawarciu widełek, bazujących na tym, ile zarabiają ludzie na tym samym stanowisku w firmie do której startujemy. Odpowiadając na pytanie dotyczące obecnych zarobków należy skupić się na dodatkach i nowych zajęciach, które dopiero niebawem skutkować będą podwyżką.
Eksperci są zgodni co do jednego – w żadnym wypadku nie należy odpowiadać na pytanie o zarobki bezpośrednio. Oznacza to utratę szansy na jakiekolwiek negocjacje.
Obejrzyj także: Ostro o pensjach w budżetówce. "Za takie pieniądze nikt tam pracować nie będzie"