Spore zdziwienie u krakowskich strażników wywołała niecodzienna interwencja antysmogowa. "Przyzwyczajeni jesteśmy, że kontrolując krakowskie paleniska, odwiedzamy domy, altany, kamienice, ale nie... jurty" - podaje w komunikacie Straż Miejska Miasta Krakowa.
Jak dodano, jeden z mieszkańców zgłosił dyżurnemu zadymienie w rejonie al. 29 listopada. "Jakież było zdziwienie strażników, gdy przy ul. Nad Strugą zobaczyli… mongolski namiot, a w nim buchający ogniem piecyk typu 'koza'" - czytamy.
Dalszy ciąg interwencji przebiegał już zupełnie standardowo. "Okazało się bowiem, że w piecyku spalane jest drewno, a obsługujący go Polak doskonale zna przepisy uchwały antysmogowej, tylko o nich zapomniał. Przypomniał mu o nich dopiero 300-złotowy mandat" - podaje straż miejska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl