Zwykle sezon letni to żniwa dla osób, które szukają wakacyjnego zarobku. Uczniowie i studenci zatrudniali się w branży hotelarskiej czy gastronomicznej, aby dorobić i spędzić czas nad Morzem Bałtyckim lub w Tatrach. Na ten moment wygląda, że eldorado się skończyło.
Okazuje się, że ofert pracy dla pracowników sezonowych ubywa. W tym roku jest z tym znacznie gorzej niż w latach poprzednich.
Liczba ofert pracy sezonowej jest zdecydowanie mniejsza niż jeszcze rok temu. Sytuację ratują oferty pracy z naszego wybrzeża, gdzie wciąż potrzeba rąk do pracy. Ale przeważnie tylko na wakacje - mówi portalowi gs24.pl Maria Skowrońska z LSJ HR Group.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wybrzeże ratuje rynek pracy sezonowej
Oferty pracy tymczasowej (chociaż w okrojonej liczbie) pojawiają się m.in. na Pomorzu Zachodnim czy w okolicach Trójmiasta. Poszukuje m.in. branża hotelarska, gastronomiczna, rozrywkowa czy handel.
Jakie są stawki? Portal gs24.pl podaje, że stylistka paznokci w hotelu może otrzymać nawet 8500 złotych miesięcznie. Barmani dostają około 30-33 złotych za godzinę. Pensja dla kelnerki to około 35 złotych za godzinę, a dla pracownika lodziarni - 28 złotych.
Pracownicy sezonowi podkreślają, że dodatkowym atutem np. w branży gastronomicznej jest możliwość otrzymania drugiego wynagrodzenia w postaci napiwków. Wielu młodych zaznacza też, że traktuje pracę w wakacje jako formę zarobku i rozrywki.
Właściciele lokali (np. hoteli czy pensjonatów) zapewniają przy okazji pracy pełne wyżywienie i nocleg dla pracownika.