Niemcy robią zapasy na wypadek kryzysu i braku dostępu do energii elektrycznej. Te produkty u naszych zachodnich sąsiadów to hit. Kupują je nie tylko obywatele kraju nad Renem. Jak donosi sprzedawca Artur Stańczyk w wywiadzie dla "Business Insider", zapasy robią też Polacy, którzy przekraczają granicę w poszukiwaniu "produktów kryzysowych".
Do Niemiec przyjeżdżają nawet mieszkający w Polsce Ukraińcy. Oni też chcą mieć zapasy, a w Polsce nie zawsze łatwo je zgromadzić - informuje mężczyzna handlujący pelletem po polskiej i niemieckiej stronie.
Ceny w Polsce i Niemczech mają powoli się wyrównywać, to, co wyróżnia Niemców, to lepsza i łatwiejsza dostępność niektórych produktów. Polacy do Niemiec jeżdżą m.in. po materiały na opał takie jak brykiet do kominka (7 euro/10 kg), cały zapas drewna do rozpalenia ognia (4,60 euro/opakowanie) czy węgiel drzewny.
Są hitem w Niemczech. Polacy jeżdżą po nie za granicę, by zrobić zapasy
Choć ten ostatni surowiec służy głównie do grillowania nic nie stoi na przeszkodzie, by mieć go w zapasie. Wciąż jest na niego popyt. Wielu Polaków woli mieć węgiel drzewny "na wszelki wypadek", mimo niskiej efektywności w ogrzewaniu domu.
W sklepie sieci Edeka w mieście Ueckermünde nad Zalewem Szczecińskim zapasy takiego węgla są wystawione przed wejściem do marketu. Cena? 3,5 euro za 2,5-kilogramowe opakowanie. Można też kupić 10 kg za 13,8 euro. Podobnie jest niemal w każdym większym sklepie w Niemczech - węgiel drzewny to wyraźny hit "kryzysowych" czasów - podaje serwis branżowy.
Węgiel kamienny, który do niedawna bez problemu można spotkać w Polsce, nie cieszy się w Niemczech popularnością. Wszystko z powodu ekologii. Władze starają się go eliminować z użytku i skutecznie walczą z tym opałem od kilku lat.