Jeszcze kilka tygodni temu Adam Glapiński mówił, że "okres wakacyjny to zapewne był punkt zwrotny inflacji". Prezes NBP zapowiadał, że w kolejnych miesiącach wzrost cen w Polsce będzie hamować, przez co kolejne podwyżki stóp procentowych nie będą konieczne. Prognozy Glapińskiego jednak się nie sprawdziły.
W ostatni piątek (30 września) Główny Urząd Statystyczny poinformował, że inflacja konsumencka w ujęciu rocznym we wrześniu sięgnęła 17,2 proc. Oznacza to, że względem sierpnia ceny towarów i usług poszły w górę o 1,6 proc. W największym stopniu podrożały nośniki energii, bo aż o 44,2 proc. w porównaniu do września 2021 roku.
Ważny dzień dla kredytobiorców. Wiemy, o ile wzrosną raty
Dane zaprezentowane przez GUS były zaskoczeniem dla ekspertów, którzy oczekiwali wrześniowej inflacji na poziomie 16,5 proc. Co więcej, część z nich prognozowała, że faktycznie możemy być świadkami końca cyklu podwyżek stóp procentowych. Niektórzy wskazywali, że czeka nas jeszcze jedna, minimalna korekta.
Jednak rekordowy poziom inflacji, nienotowany w Polsce od ćwierćwiecza, zmusi RPP do kolejnej podwyżki stóp procentowych. Eksperci obecnie nie mają co do tego wątpliwości. Najpewniej korekta wyniesie 25 pkt bazowych.
Czytaj także: Oto zarobki w Lidlu. Zdziwieni? Szukają ludzi do pracy
W kontekście dalszego znaczącego wzrostu inflacji RPP będzie zapewne zmuszona do kontynuacji cyklu zacieśniania polityki pieniężnej. Spodziewamy się kolejnej podwyżki stóp o 25pb i stopy referencyjnej na poziomie 7 proc. - napisali w swojej analizie ekonomiści ING Banku Śląskiego.
Podobnego zdania są ekonomiści PKO BP i BNP Paribas. "Podwyżka stóp procentowych o 25pb będzie spójna z konsensusem rynkowym, a tym samym powinna być ona neutralna dla kursu złotego i rentowności polskich obligacji" - ocenili z kolei eksperci Credit Agricole.
Podwyżka stóp procentowych o 25 pkt bazowych oznaczać będzie wyższe raty kredytów - ich wzrost uzależniony będzie od spłacanej kwoty. Polacy muszą się jednak liczyć z podwyżkami rzędu 50-100 zł miesięcznie.