W Hiszpanii rosną obawy związane z przerwami w dostawach prądu. Sytuację stara się uspokoić minister ds. transformacji ekologicznej Teresa Ribera Rodriguez, która podkreśla, że kraj nie jest połączony z Europą siecią przesyłkową. Półwysep Iberyjski jest uzależniony energetycznie od Afryki Północnej, przede wszystkim Algierii - podaje PAP.
Ostatnie doświadczenia Hiszpanów związane z pandemią koronawirusa czy śnieżycą Filomena, która sparaliżowała dużą część kraju, doprowadziły do popularyzacji szkół przetrwania.
Samoratownictwo coraz popularniejsze. Szykują się na najgorsze
Jak informuje PAP, pod Madrytem działa Hiszpańska Szkoła Przetrwania, która co trzeci weekend organizuje kursy skierowane do "mieszkańców miast, którzy żyją w strachu ze względu na całkowite uzależnienie od systemu, który może się zawiesić w każdej chwili".
Tzw. survivalowcy uczą się m.in. rozpalania ognia za pomocą różnych technik, funkcjonowania bez dostępu do energii elektrycznej czy jedzenia.
Samoratownicy edukowani są w zakresie gromadzenia zapasów żywnościowych, tworzenia narzędzi, a nawet gromadzenia broni. Podczas kursów ich uczestnicy zyskują wiedzę, że warto posiadać w domu zapasy świec, baterii, zapałek, wody pitnej czy żywności w puszkach - zdradza PAP.
Jak wygląda szkolenie samoratowników? Portal 20minutos.es zdradza, że czasem zgłaszają się na nie całe rodziny, liczące nawet 30 osób. Chcą oni być przygotowani na sytuację kryzysową. - Niektórzy zamierzają wtedy wyjechać z miasta na wieś, na farmy, gdzie mają wszystko przygotowane; tam będą się nawzajem wspierać - powiedział instruktor Hiszpańskiej Szkoły Przetrwania Ignacio Ortega.
Domy samoratowników znajdują się w mocno wyludnionej części Hiszpanii, często otoczone są potrójnym ogrodzeniem. - Ci ludzie przygotowują się do życia, jakie prowadzili ich dziadkowie, żyjąc z uboju zwierząt na własne potrzeby, pobierając wodę ze studni. Najważniejsza jest woda; jak masz wodę, przeżyjesz - dodał Ortega, cytowany przez PAP.
Survivalowcy sporą część informacji znajdują w internecie. Poprzez media społecznościowe dzielą się m.in. wskazówkami co do sposobu budowy bunkrów, zaopatrywania w leki czy broń. W Hiszpanii pojawiły się nawet sklepy, które oferują liczne produkty potrzebne w razie kryzysu. W ich ofercie znajdziemy m.in. plecaki z pełnym wyposażeniem, które pozwalają przetrwać co najmniej 72 godziny.
Samoratownictwo nie jest nowością wymyśloną przez Hiszpanów. Zjawisko "prepper" pojawiło się już wcześniej w USA. Ma związek z radykalną ideologią, która zakłada obronę rodziny przed chaosem społecznym w razie jakiegokolwiek kryzysu.
Czytaj także: W Lidlu znowu będzie walka? Powraca hitowy produkt