Dziennikarze "Rzeczpospolitej" zdołali dotrzeć do alarmującego pisma. Dokument został sporządzony przez Polską Radę Centrów Handlowych, Polski Związek Firm Deweloperskich, Polską Organizację Handlu i Dystrybucji oraz Polską Izbę Nieruchomości Komercyjnych. O co dokładnie chodzi?
Czytaj także: To koniec 500 plus?! Ważny głos z rządu
Apel skierowano do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Wskazano w nim, że efektem rozporządzenia z listopada 2021 roku może być nawet zamykanie centrów handlowych, biur czy magazynów. Miałoby do tego dojść w trakcie największych upałów. Oczywiście, powodowałoby to miliardowe straty oraz roszczenia wobec państwa.
Dowiadujemy się, że "w razie ograniczeń firmy muszą obniżyć zużycie prądu, ale punktem odniesienia są poziomy z godzin nocnych, gdy większość urządzeń nie działa, a klimatyzacja pracuje na minimalnym poziomie". Ponadto podkreślono, że "wyliczone średnie zużycia energii z ostatnich miesięcy uwzględniają okresy ograniczeń spowodowanych pandemią, kiedy centra czy biura pracowały na niższych obrotach".
Czytaj także: Wakacje kredytowe. Prezydent Andrzej Duda podjął decyzję
Zamkną sklepy? Ekspert bije na alarm. Mówi o zagrożeniu
Do tej pory ograniczenia zużycia prądu obejmowały przede wszystkim przemysł. Teraz mogą uderzyć nie tylko w handel, ale również w biurowce czy magazyny.
To też zagrożenie dla ciągłości działalności np. przychodni medycznych, aptek czy sklepów spożywczych. Brak zasilania w tych placówkach oznaczać może zepsucie leków lub żywności - zaznacza w rozmowie z "Rzeczpospolitą" dyrektor zarządzający Polskiej Rady Centrów Handlowych Krzysztof Poznański.
Organizacje, według gazety, nie doczekały się odpowiedzi na apel. Podobno resort klimatu na razie nie widzi przyczyn do niepokoju, bo ograniczeń dotąd nie było. Nie można ich jednak wykluczyć. Tym bardziej, że niebawem do Polski mogą dotrzeć upały, które panują na zachodzie kontynentu.