Oficjalne dane wskazują, że w Polsce codziennie ma miejsce 20 prób wyłudzenia kredytu - czytamy w "Gazecie Wyborczej". W rzeczywistości liczby mogą być znacznie większe, bo część incydentów nie jest zgłaszana.
Zobacz więcej: Konflikt o teleporady. Resort zdrowia chce obniżyć stawki
Oszuści dzwonią do przypadkowych osób, najczęściej ofiar wycieków danych, i próbują uzyskać cenne informacje. Rozmowy mogą trwać długo, przestępcy przełączają rozmowę do innych fałszywych „konsultantów", aby upozorować prawdziwy kontakt, np. z bankiem - tłumaczy w "Gazecie Wyborczej" Andrzej Karpiński, szef Bezpieczeństwa Biura Informacji Kredytowej.
Kredyty na miliony złotych
Tylko do stycznia do marca br. oszuści bankowi próbowali wyłudzić od Polaków aż 83,3 mln zł. To o jedną trzecią więcej niż... w ciągu 18 miesięcy od od lipca 2019 roku do grudnia 2020 roku.
Czytaj jeszcze: Dopłaty do aut elektrycznych. "Mój elektryk" to nowa odsłona
Złodziej kradnie dane i czyści konto
Jak oszuści osiągają sukces? Biuro Informacji Kredytowej wraz z Komisją Nadzoru Finansowego tłumaczy, że przestępcy używają narzędzi, które utwierdzą ofiarę w przekonaniu, że dzwonią z instytucji lub banku.
W trakcie rozmowy z "klientem" oszuści próbują przechwycić jego dane osobowe. Zdarza się, że informują o zagrożeniu i nakłaniają do instalacji programu, który ma ochronić ofiary przed kradzieżą. W tym samym czasie czyszczą ich konto.
Dlatego zwracam uwagę na konieczność zachowania szczególnej ostrożności przez nas wszystkich i stosowanie zasady ograniczonego zaufania. Jeżeli zaskakuje nas telefon z firmy, której nie znamy albo od której nie spodziewamy się kontaktu, lepiej natychmiast przerwać połączenie - ocenia Karpiński.
Czytaj jeszcze: Emerytura dla każdego taka sama. "Rozwiązałoby to problemy"