Pan Jacek, z tytułu wykonywanej pracy, często przemieszcza się samochodem po trójmiejskich ulicach. Dlatego też zgłasza straży miejskiej wszelkie przypadki złego parkowania. Z prostej przyczyny - jeżeli ktoś parkuje, gdzie chce, to utrudnia przemieszczanie się naszemu czytelnikowi.
Parkowanie w Trójmieście. W Sopocie jest najgorzej
Tłumaczy on, że o ile w Gdańsku i Gdyni strażnicy przyjmują bez słowa zawahania jego zgłoszenia, to w Sopocie sytuacja ma się nieco inaczej. Pan Jacek w maju zgłosił cztery źle zaparkowane samochody. Kilka miesięcy później otrzymał wezwanie do osobistego wstawiennictwa na straży.
Dlaczego? Jak wytłumaczył mu strażnik, musiał on potwierdzić, czy w jednym z samochodów paliły się światła - wyjaśniał pan Jacek w rozmowie z WP Finanse.
Powód jest absurdalny, przecież ja nie powiem nic więcej ponad to, co widzą strażnicy na nagraniu - mówił dalej czytelnik.
Sopot. Straż miejska dała panu Jackowi mandat 1000 zł. Oto powód
Absurdalny, czy nie, dla strażników nie ma wyjątków. Dlatego też nic nie pomogły tłumaczenia mailowe pana Jacka, że ma daleko do straży miejskiej, a także że obowiązki służbowe utrudniają mu możliwość osobistego wstawiennictwa na komendę.
Strażnicy wycenili, że utrudnianie im pracy jest warte 1000 zł kary. Jak wycenili, tak zrobili - pan Jacek musi zapłacić tysiąc złotych kary. Za to, że nie chciał przyjechać do Sopotu tylko po to, by powiedzieć "nie wiem" na pytanie strażników o światła w samochodzie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.