Inflacja szaleje i nic dziwnego, że Polacy liczą każdy grosz. Nawet najmniejsza różnica w cenie może być dotkliwa dla tych, którzy bardzo dokładnie planują swoje wydatki. Dzięki temu starcza im na wszystkie potrzeby. Warto zwracać uwagę na to, co kupujemy i ile płacimy za zakupy w sklepach tak, jak zrobił to pan Lesław z Wągrowca.
Czytaj także: Aby przystąpić do bierzmowania, muszą pojechać na wycieczkę. Płacą rodzice. "Kościół nam robi łaskę?"
Lokalny serwis opisał historię pana Lesława, który nie krył zdziwienia, gdy wyszedł ze sklepu. Potrzebował słoika miodu. Wybrał się więc na zakupy. Wybrał miód wielokwiatowy, który według metki na półce kosztował 26,66 zł. Zapłacił i wyszedł, ale po chwili spojrzał na paragon. Miał wątpliwości co do ceny naliczonej mu przy kasie.
Zapłaciłem. Miałem jednak wątpliwość co do ceny. Wróciłem więc raz jeszcze do sklepu. Okazało się, że rzeczywiście na półce widniała inna opłata niż, ta jaką naliczono mi przy kasie - opisuje sytuację mężczyzna serwisowi wagrowiec.naszemiasto.pl.
Zamiast 26,66 zł, pan Lesław zapłacił 29,99 zł. Dziwną pomyłkę postanowił od razu zgłosić przy kasie. Wrócił więc do sklepu i poinformował o różnicy w cenie. Udało się, otrzymał pieniądze, jednak zmartwiony niejasną sytuacją zaapelował do innych konsumentów. Prosi, by klienci dokładnie sprawdzali paragony.
Chcę zaapelować jednak do wszystkich, aby dokładnie sprawdzali paragony, czy naliczone kwoty zgadzają się z tymi, jakie widniały na sklepowych półkach - ostrzega mężczyzna.
Co gdyby kasjerki nie chciały zwrócić pieniędzy seniorowi? Prawo mówi jasno. Jeśli cena jest rozbieżna i pojawiają się wątpliwości co do niej, klient ma prawo do zakupu po niższej cenie i wyboru tej najkorzystniejszej.
Czytaj także: Zapłaciła 100 zł za główkę kapusty. "Tego już za wiele!"