Rada Dialogu Społecznego apeluje do rządu, by zawiesił zakaz handlu w niedzielę do końca roku. Jak tłumaczą przedsiębiorcy, pomoże im to zrekompensować skutki pojawienia się koronawirusa w Polsce.
Biznes narzeka przede wszystkim na restrykcje sanitarne, które ograniczają liczbę klientów w sklepach. Podnoszą również kwestię, że galerie handlowe były zamknięte przez niemal dwa miesiące, przez co punkty wewnątrz nie przynosiły żadnego zysku.
W ocenie przedsiębiorców wszystkie kłopoty rozwiąże dodatkowy dzień handlowy w tygodniu. Po pierwsze: dzięki temu rozładuje się zbierające się tłumy kupujących w innych dniach. Po drugie: niedziela handlowa gwarantuje dodatkowe etaty, co pozwoli utrzymać miejsca pracy i powstrzymać wzrost stopy bezrobocia.
Zobacz też: Galerie handlowe niczym outlety. "Już dawno pożegnaliśmy się z dodatnim wynikiem finansowym"
Z tym stanowiskiem nie zgadzają się związki zawodowe. Przedstawiciele "Solidarności" w rozmowie z money.pl mówią wprost: nie ma mowy, by handel w niedzielę powrócił.
Związkowcy tłumaczą to m.in. przemęczeniem pracowników, którzy już teraz pracują często po 12 godzin dziennie. Wskazują też, że przecież sklepy w niedzielę mogą być otwarte - wystarczy, że za ladą staną ich właściciele.
Jest jednak jeden związek, który takiego stanowiska nie podziela. To przedstawiciele związków zawodowych OPZZ, którzy nie są wprost przeciwni pomysłowi, ale oczekują gwarancji socjalnych dla pracowników, które miałyby być zapisane w ustawie.
Nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji. Konsultujemy nasze stanowisko w regionach - wyjaśnia Andrzej Radzikowski, przewodniczący związków zawodowych OPZZ w rozmowie z money.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.