Awaria zaczęła się około godz. 17:40 czasu polskiego w poniedziałek. Wtedy użytkownicy Facebooka, Instagrama, Messengera oraz WhatsAppa zaczęli skarżyć się na brak dostępu. Aplikacje i serwisy były niedostępne przez ponad sześć godzin — dopiero po północy czasu polskiego zaczęły powracać do funkcjonalności. Z kolei problemy z komunikatorem Whatsapp trwały dłużej niż w przypadku innych.
Największa awaria Facebooka
Jak informują amerykańskie media, poniedziałkowa awaria Facebooka była największą, jaka kiedykolwiek została udokumentowana. Tylko przez platformę DownDetector wysłano 10,6 mln zgłoszeń, z czego najwięcej pochodziło z USA (1,7 mln) i Niemiec (1,3 mln).
Czytaj też: Awaria Facebooka to tylko czubek góry lodowej
Problem dotknął też wewnętrzne sieci Facebooka, w tym firmowy system komunikacji Workplace. Jak podaje "New York Times" awaria dotknęła również system bramek przy wejściu do budynków firmy, przez co pracownicy nie mogli wejść do środka i zacząć naprawiać problemy z serwerami Facebooka.
Nasi inżynierowie ustalili, że zmiany w konfiguracji routerów, które koordynują ruch sieciowy między naszymi centrami danych, były źródłem problemu - informuje Facebook.
Akcje Facebooka na giełdzie spadły
Przez awarię gigant zaczął mieć poważne problemy na giełdzie. Wartość akcji spółki na Wall Street spadła o 4,9 proc., co było dla niej najgorszym dniem od prawie roku. Ogólnie wartość rynkowa Facebooka od połowy września spadła o około 16 proc.
Globalna awaria dotknęła też właściciela Facebooka Marka Zuckerberga — wycena jego majątku spadła o 7 mld dolarów. W związku z tym twórca Facebooka spadł na piątą pozycję w rankingu najbogatszych osób na świecie. Jego majątek liczy 121 mld dolarów.
Zuckerberg słono zapłacił za awarię
Puls Biznesu podaje także, iż jednym z powodów spadku wartości spółki jest to, iż Mark Zuckerberg, czyli właściciel serwisu społecznościowego "został kolejny raz oskarżony o podyktowane chęcią zysku ignorowanie informacji o negatywnych skutkach jego usług".