Polskie maliny pojawiają się na straganach. Postanowiliśmy sprawdzić, czy są dostępne w kilku punktach w Zabrzu. Ceny malin przyprawiły nas o zawrót głowy.
W jednym ze sklepów z owocami i warzywami znaleźliśmy maliny w małym opakowaniu około 250-300 gramów w cenie 19 złotych. Sprzedawca deklarował, że to polski owoc, co zresztą widać na poniższym zdjęciu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cena malin w Polsce. Różnice są ogromne
Nieco ponad dwa kilometry dalej natknęliśmy się na niewielki bazarek, gdzie również można było dostać dorodne maliny. Cena była w tym przypadku zaskakująca, bowiem za takie samo opakowanie, jak we wspomnianym wcześniej warzywniaku, zapłaciliśmy 10 złotych, czyli blisko o połowę mniej. Sprzedawczyni deklarowała, że maliny pochodzą z polskiej plantacji.
Sprawdziliśmy też ceny w innych punktach handlowych. W jednym z warzywniaków w centrum Zabrza za opakowanie 125 g malin zapłaciliśmy zaledwie 4,80 zł. Tymczasem w jednym z najpopularniejszych marketów, czyli Lidlu, cena 125 g malin to 9,99 zł. W obu przypadkach są to jednak maliny sprowadzane z zagranicy.
Jak podaje money.pl cena malin na rynku hurtowym jest dość stabilna od prawie dwóch tygodni. Za 4 kg kupcy płacą od 160 do 200 zł.
Plantator o cenach malin. Wskazuje, z czego wynikają wahania
Daniel Wojtyński prowadzi znaną w Trójmieście i nie tylko plantację "Malinogród". Jak przyznaje, pierwsze polskie maliny już są i czekają na konsumentów.
Pierwsze odmiany "przyspieszane" pod folią już są. W centralnej Polsce niedługo będzie prawie pełnia wysypu. Pojawiają się od pięciu lub sześciu dni. Tylko nie są one z gruntu, ale z tuneli foliowych - mówi o pierwszych w tym roku polskich malinach Daniel Wojtyński.
Jak dodaje, trudno tak naprawdę prognozować, jakie będą ceny malin w tym roku, bowiem to zależy od bardzo wielu czynników. Jedne maliny służą celom przemysłowym, inne to maliny deserowe. Najwięcej ma do powiedzenia skup.
Ceny dyktuje skup. Czasem jest przestój, gdy nie ma pogody, a maliny były niezbierane przez trzy dni i producent musi je zebrać, to cena automatycznie leci na dół. Gdy brakuje malin w magazynach, jest podnoszona do góry. Przewidywać cen się nie da. Mogą się zmieniać z dnia na dzień - przyznaje nasz rozmówca.
Czytaj koniecznie: "Koszyk o2". Znów porównaliśmy ceny w Biedronce, Lidlu i Dino
Zapytaliśmy Daniela Wojtyńskiego, z czego wynikają tak drastyczne różnice w cenie malin. Przyznał, że takie rozbieżności nie są dla niego niczym zaskakującym.
Wahania są duże. To wynika z decyzji właścicieli straganów i sklepików, jaką marżę narzucają. Od 20 lat widzę, że niektórzy wolą mniej sprzedać. Standardem jest 50-70 proc. marży od ceny maliny zakupionej na rynkach hurtowych. Z jednej strony trochę to rozumiem. Jednego dnia sprzeda się wszystko, innego dnia nie ma klientów i cały asortyment zostaje na następny dzień. Malina jest często owocem jednodniowym, jak zostanie za długo na straganie, wówczas pojawiają się zalążki pleśni. Trzeba je wtedy zutylizować, oddać komuś lub zamrozić, zysku nie ma - mówi Daniel Wojtyński.
Sezon dla sprzedawców na straganach jest bardzo krótki, muszą sobie jakoś radzić. Stąd takie ceny. My wyszliśmy z taką propozycją do straganów, z którymi współpracujemy, żeby zwracały towar, gdy jest jakiś dzień niehandlowy. Sugerujemy również marżę na poziomie 20-30 procent, która powinna być wystarczająca - mówi nam właściciel "Malinogrodu".
Rafał Strzelec, dziennikarz o2.pl