Jak informuje stołeczny portal Halo Ursynów, niektóre wspólnoty i spółdzielnie chcą wprowadzenia "stref wolnych od dymu z papierosów przed blokami". Problem w tym, że żadne przepisy nie regulują, gdzie palenie jest dozwolone, a gdzie zakazane.
Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej" każda wspólnota mieszkaniowa wprowadza swoje przepisy porządkowe, na które się powołuje. I tak na przykład Spółdzielnia Mieszkaniowa "Wyżyny" na Ursynowie wprowadziła stosowny zapis:
Zabrania się palenia papierosów i używania otwartego ognia w pomieszczeniach
Co na to mieszkańcy? Jak czytamy w "Gazecie" zdania są podzielone. Część uważa, że robienie kolejnych zakazów nie ma sensu, z kolei wrogowie papierosowego dymu zmiany popierają, powołując się na troskę o zdrowie.
Radni są zdania, że wytyczanie stref wolnych od dymu to raczej zadanie dla ustawodawców.
Należy edukować, że palenie szkodzi nie tylko palaczom, ale też ludziom w ich otoczeniu – uważa Piotr Skubiszewski, wiceprzewodniczący Rady Dzielnicy Ursynów, z którym rozmawiali dziennikarze "GW".
Z kolei wiceburmistrz Klaudiusz strefy wolne od dymu uważa za potrzebne.
Palącym zależy na ich własnej wygodzie, dlatego wychodzą na balkon albo przed blok. A przeciwnicy papierosów nie mają ochoty wdychać dymu – twierdzi.
500 zł mandatu za puszczanie dymka
Temat zakazu palenia na balkonach regularnie staje się tematem dyskusji. Na początku roku pretekstem była ankieta w mediach społecznościowych. Autorka publikacji - stołeczna radna i przewodnicząca komisji ochrony środowiska Renata Niewitecka - tłumaczyła, że chciała w ten sposób dowiedzieć się, co na ten temat uważają mieszkańcy poszczególnych dzielnic.
Mieszkańcy piszą do mnie podziękowania za inicjatywę, wskazując, że uciążliwość palenia sąsiada na balkonie wymusiła przeprowadzkę, ponieważ dziecko z chorobą płuc nie mogło być narażane na bierne palenie. Inni piszą: "wolnoć Tomku w swoim domku" - mówiła Niewitecka.
Stołeczna radna podkreśliła, że na podstawie wyników sondy podejmie decyzję o dyskusji w Radzie Warszawy. Choć Rada nie ma narzędzi do wprowadzenia zakazu, to może uchwalić stanowisko o dobrych praktykach. Legislacja zakazu leży po stronie Sejmu. - I na to przyjdzie czas - zaznacza nasza rozmówczyni.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że zakaz palenia w przestrzeni publicznej, który zaczął obowiązywać ponad 10 lat temu, także napotykał opór. Dziś nie wolno "puścić dymka" na przystanku autobusowym, w kawiarni, w pracy czy na uczelni. Za złamanie zakazu grozi 500 zł mandatu.
Szlak we wprowadzeniu zakazów, które obejmowałyby także prywatne posesje, przetarły inne państwa. Od tego roku na Litwie obowiązuje zakaz palenia papierosów na balkonach bloków mieszkalnych oraz na tarasach czy w loggiach. Wystarczy, że choć jeden mieszkaniec doniesie, a policja taki donos potwierdzi. Wysokość kary za palenie na balkonach wyniesie od 30 do 60 euro.
Na balkonie nie wszystko wolno
A skoro o balkonach mowa, to warto przytoczyć jeszcze jeden wątek. Nie brakuje osób, którym wydaje się, że mogą robić na swoim balkonie wszystko, na co mają ochotę. I jest to bardzo błędne przeświadczenie. Prawo wymienia bowiem cały katalog zachowań i czynów, za których dopuszczenie się grożą konsekwencje.
Na liście rzeczy zakazanych są m.in. takie czynności jak: trzepanie dywanów, grillowanie, wyrzucanie śmieci przez balkon czy nieobyczajne zachowania, pod którymi można rozumieć m.in. opalanie się nago czy uprawianie seksu.
Niewskazane jest także puszczanie głośnej muzyki, co może zostać uznane za zakłócanie spokoju. Za naruszenie któregokolwiek z zapisów grozi 500 zł mandatu, w przypadku czynu nieobyczajnego - nawet 1500 zł kary.