Za nami kolejna zmiana czasu. W nocy z 29 na 30 października wskazówki zegarów zostały przesunięte z godz. 3:00 na 2:00.
Lider PSL-u Władysław Kosiniak-Kamysz na specjalnej konferencji prasowej przypomniał, że Unia Europejska dała państwom członkowskim do 2026 roku możliwość wyboru obowiązującego czasu. Polskie Stronnictwo Ludowe złożyło natomiast w Sejmie RP projekt ustawy, zakładający pozostanie przy czasie letnim. Ta propozycja wciąż nie jest jednak procedowana.
Kosiniak-Kamysz uważa, że taki ruch pozwoliłby na oszczędności. - Dzisiaj, w obliczu tak trudnych warunków energetycznych, tak wysokich cen energii, jeszcze bardziej racjonalny jest nasz pomysł zachowania czasu letniego, bo rano zużywamy dużo mniej prądu niż wieczorem, jak wracamy do domu. To umożliwi oszczędność, to da też bezpieczeństwo zdrowotne, to da stabilizację życia - mówił na konferencji prasowej.
Koniec zmian czasu? Reakcja rządu
Na razie nic nie wskazuje na to, by w naszym kraju doszło do likwidacji zmiany czasu.
Na chwilę obecną nie jest wiadome, jakie będą dalsze losy tego projektu oraz czy i kiedy ostatecznie odejdziemy od sezonowych zmian czasu - przekazało Ministerstwo Rozwoju i Technologii, cytowane przez "Rzeczpospolitą".
W 2019 roku pojawiły się ważne zapowiedzi dotyczące zmiany czasu. Właśnie wtedy Parlament Europejski przekazał, że w 2021 roku po raz ostatni dojdzie do przestawiania wskazówek. Sprawa jednak została odłożona w czasie, ze względu na pandemię koronawirusa.
Obecnie nie toczą się prace w tym zakresie na forum UE - spostrzegł poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Andrzej Grzyb, którego słowa przytacza "Rzeczpospolita".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.